Chyba już ogarnęłam całą listę, co miałam w planach i teraz nie wiem co ze sobą zrobić. Dobrze, że jeszcze są książki i seriale w internecie :D. A wracając do książek, to chciałabym Wam pokazać antologię, przy której spędziłam miło czas. Odrobinkę poznałam pióra autorów, którzy mnie ciekawili, ale nie miałam okazji
A gdyby producenci samochodów mogli sobie kupić przywileje i mieć osobne pasy na drodze dla wybranych marek? Wyobraźcie sobie świat, w którym wielkie korporacje są na tyle uprzywilejowane, że dostają to, co tylko zechcą. Może to być dosłownie cokolwiek. Od zwykłej ulgi podatkowej, przez jakiś korzystny przepis prawny, aż do jawnego bądź mniej jawnego dofinansowania. Korporacje z kolei nastawione byłyby tylko na zysk akcjonariuszy, a pojęcia takie jak dobro jednostki, wspólne cele, społeczność byłyby im całkowicie obce. Taki świat nieuchronnie zmierzałby w kierunku rządów korporacji, co byłoby straszne. Dobrze, że nie żyjemy w takim świecie, prawda? PRAWDA? Osobne pasy na drodze dla wybranych marek Tymczasem w naszym idealnym świecie Tesla dogadała się z meksykańskim stanem Nuevo Leon, który graniczy z amerykańskim stanem Teksas, gdzie firma ma fabrykę i otrzymała bramkę oraz pas na przejściu granicznym na wyłączność. At a remote Mexico border crossing a few miles upriver from Laredo, Texas, a green highway sign welcomes friends of an American company in an instantly recognizable font: TESLA — Bloomberg Green (@climate) July 21, 2022 Fabryka Tesli mieści się w Austin w Teksasie, ale podobnie jak wszyscy producenci Tesla korzysta z poddostawców. Część z nich ma swoją siedzibę w Meksyku (np. ZF, Quanta Computer itd.), więc podczas realizacji dostaw ciężarówki musiały stać na przejściu granicznym, dokładnie tak samo jak wszyscy. Pomimo tego, że nie da się zmienić 100 zł w godzinę, to i tak w gruncie rzeczy czas to pieniądze. A w sytuacji niedoborów produkcyjnych i problemów logistycznych czas staje się ważniejszy niż kiedykolwiek. Średni czas oczekiwania na tym przejściu granicznym dla ciężarówek wynosił około 20 minut. Jest to i tak zasługa tego, ze przejście, z którego korzysta Tesla jest mało popularne. Wydzielenie pasa dla Tesli sprawiło, że czas odprawy uległ znacznemu skróceniu. Dla Nuevo Leon elektromobilność to szansa, bo tylko w tym roku ponad 5 proc. inwestycji na terenie stanu będzie związanych z tą działką. Nikt nie wie jak to się stało, że Tesla ma swoją bramkę Ani Tesla, ani władze meksykańskiego stanu nie chcą mówić jak do tego doszło. Opinia publiczna nie poznała szczegółów tej umowy, ile za to zapłacono i czemu tak się stało. Nie ma sensu się interesować, bo można nagle obudzić się z kocim pyszczkiem. Tymczasem władze stanu Nuevo Leon już teraz potwierdzają, że są gotowe stworzyć kolejne bramki dla innych firm. Wystarczy się zgłosić, odpowiednio zapłacić i już można znacząco przyspieszyć łańcuch dostaw. Władze stanu zamierzają rozbudować przejście z 6 pasów do 8, więc kolejne firmy mogą się już ustawiać w kolejce. Nowy, wspaniały świat Stoisz sobie na przejściu granicznym, umierasz od upału, a pasem obok śmiga sobie uprzywilejowana ciężarówka uprzywilejowanej firmy. Są rzeczy, które nie można kupić, a są również osobne pasy na drodze dla wybranych marek. I niech ktoś powie, że pieniądze nic nie znaczą.
Gdy nie mam sił i wszystko mnie boli… Gdy roznosi mnie energia… Gdy mam okres (o! wtedy zwłaszcza!)… Gdy jestem wściekła / smutna / sfrustrowana… Gdy nie mam pomysłów… Gdy mam za dużo pomysłów i aż mnie zatyka ilość energii, która przeze mnie przepływa… Gdy wiem i nie wiem, co ze sobą zrobić… Gdy nie wiem od czego
05 Paź 2008, Nie 17:56, PID: 74263 Jestem okropna, do niczego się nie nadaje Prawie nic nie jem. Bo mi się nie chce. Nie wiem, co ze sobą zrobic.. płakać mi się chce. Nie mam ochoty na nic. Prawie codziennie mysle o skończeniu ludzkiej egzystencji. Wcześniej te myśli były natrętne i nie chciałam ich realizować. Natomiast teraz coraz częściej pojawia się chęć realizacji. Już nie moge tego wytrzymać... Nie dam rady to jest coraz gorsze, nie dam rady... nie moge tego wytrzymac nie moge, nie chce tu być, nienawidze siebie, Nic mnie nie obchodzi, chce to skończyć, ale nie moge. Mam ochote walnąć w tą głupią klawiaturę. W ogóle nie wiem, po co to pisze, przeciez to nic nie da. To wszystko jest takie beznadziejne. Nie chce tu być, płakać mi się chce... 05 Paź 2008, Nie 18:02, PID: 74277 Witam w klubie. Mam tak samo jak Ty (tłuste włosy i wszy). Ale ja postanowiłem coś z tym zrobić - poczytaj moje posty w temacie o benzodiazepinach. Może razem zaczniemy od jutra "brać się za siebie"? Nie mamy nic do stracenia a tylko do zyskania. 05 Paź 2008, Nie 18:09, PID: 74279 Wątpię, aby coś z tego wszyszło. Może i chciałabym coś zrobić, tylko za bardzo nie umiem, co jak, gdzie. Nawet jak bym chciała to mi się to nie uda. Jestem za słaba... A gdzie jest ten temat? Michu B Zarejestrowany(a) 05 Paź 2008, Nie 18:19, PID: 74289 też mam takie chwile, takie okresy, że codzennie myśle o śmierci, wtedy nawet gdy jestem sam w domu czasem dopadają mnie myśli że to już nie ma sensu żyć bo i tak moja przyszlość jest do d..., najgorsze że nie moge tego opanować , musze poczekać arz to samo przejdzie, jade na fluoksetynie ...czasem trzymajcie się, dacie rade. 05 Paź 2008, Nie 18:24, PID: 74295 U mnie jak przejdzie to już góra na 2 3 dni, a potem wraca... z większym natężeniem. Ja nie dam rady. Zaraz zeżre sobie ręke. soulja Zarejestrowany(a) 05 Paź 2008, Nie 18:26, PID: 74299 antyk napisał(a):Witam w klubie. Mam tak samo jak Ty (tłuste włosy i wszy). Ale ja postanowiłem coś z tym zrobić - poczytaj moje posty w temacie o benzodiazepinach. Może razem zaczniemy od jutra "brać się za siebie"? Nie mamy nic do stracenia a tylko do zyskania. dlaczego od jutra a nie od zaraz ? Michu B Zarejestrowany(a) 05 Paź 2008, Nie 18:34, PID: 74311 Funia wiem jak to jest i wiem , że jest Ci ciężko, ale pomyśl , że jutro możesz sie poczuć lepiej, bierzesz jakieś leki?...ja jak miałem takie napady to brałem kodeine żeby się zamulić, żeby osłabić te negatywne myśli...pomogło ,ale na krótko póżniej było jeszcze gorzej gdy sie uzależniłem i musiałem odstawić lek...4 tyg były masakryczne... 05 Paź 2008, Nie 18:43, PID: 74333 tony montana napisał(a):antyk napisał(a):Witam w klubie. Mam tak samo jak Ty (tłuste włosy i wszy). Ale ja postanowiłem coś z tym zrobić - poczytaj moje posty w temacie o benzodiazepinach. Może razem zaczniemy od jutra "brać się za siebie"? Nie mamy nic do stracenia a tylko do zyskania. dlaczego od jutra a nie od zaraz ? Dlatego, że dzisiaj nie zarejestruję się u psychiatry? Tak, chyba dlatego Funiu, zobacz tu. I co, piszesz się na to? 05 Paź 2008, Nie 18:45, PID: 74339 Ale ja nie chce poczuć sie jutro lepiej..Bo to wróci z większa siłą Ja już nie wiem, co chce. Ni chjce tu być, nic chce nic czuć. Conajmniej od miesiąca nie mam apetytu na jedzenie i prawie nic nie jem. Skończy się to jakąś anoreksją. 05 Paź 2008, Nie 18:48, PID: 74343 Nic nie wróci. Zobaczysz. Co masz do stracenia? B zyskać możesz wiele. A tak nic nie zrobisz, będziesz się tylko pogrążać w smutku, beznadziei i anoreksji... już chyba lepiej sztucznie poprawiać sobie humor i niszczyć lęki, niż ciągle nic nie robić. Michu B Zarejestrowany(a) 05 Paź 2008, Nie 18:49, PID: 74345 widze, że złapałaś dużego doła...bierzesz jakieś leki albo chodzisz na psychoterapie? Niered Zarejestrowany(a) 05 Paź 2008, Nie 18:50, PID: 74347 wiecie co, wydaje mi się, że nie potraficie przestać kierować się emocjami, tak chyba tutaj jest główny problem, musicie znaleźć sposób na to aby wyrzucać z siebie te negatywne emocje, nie ma sensu ich w sobie gromadzić może na początek spróbować czegoś takiego [Obrazek: 05 Paź 2008, Nie 18:54, PID: 74351 No tak, to cos z kategorii "jak w tydzien nauczyc sie pływac?". A moze znajdziemy tam instrukcje jak bezpiecznie wykonac lewatywe? Funia, postaraj sie jesc, chocby na siłe. Jesli przestaniesz jesc, to potem wrocic do jedzenia i normalnej wagi jest naprawde trudno. Za chwile bedziesz słaba, na tyle, ze z trudem bedziesz wstawała z łozka, wchodziła na schody. Bedziesz sie bardzo szybko meczyła, pociła itd. Glodowki to jedna z najgorszych rzeczy jakie mozesz sobie zafundowac przy takim stanie. 05 Paź 2008, Nie 18:56, PID: 74355 Ja też nie wiem za bardzo co ze sobą zrobic więc jeśli Cię to pocieszy to nie jesteś w swoim uczuciu osamotniona. 05 Paź 2008, Nie 19:00, PID: 74359 Rozumiem doskonale co przeżywasz. 4 miesiące temu czułem się tak samo. Dzień w dzień myślałem o śmierci. Robiłem tylko to co musiałem. Z jedzeniem też było ciężko. Od 3 miesięcy biorę wenlafaksynę. Ona sama bardzo słabo na mnie działa. Ale przeszła mi ochota na śmierć. Od 3 miesięcy chodzę też na terapię. Uwierz mi, że można wygrzebać się z największego . Ja siedziałem w nim po uszy Wytrzymaj. soulja Zarejestrowany(a) 05 Paź 2008, Nie 19:15, PID: 74369 Funia nie potrafię pomoc - w temacie antyka jest wszystko co potrafiłem chyba powiedzieć na ten temat . Udało mi się wyjść z tego mam nadzieje ,że tobie też zachce się żyć tak porostu. A tu tak na poprawienie humoru głowa do góry Niered Zarejestrowany(a) 05 Paź 2008, Nie 19:18, PID: 74371 Margot napisał(a):Funia, postaraj sie jesc, chocby na że takie gadanie w czymś pomoże Wydaje mi się, że nie ma innej metody jak właśnie rozładowanie złych emocji, nagromadzonych przez lata, takie emocje zatruwają umysł i to właśnie te emocje powodują, że czasami ma się dosyć wszystkiego. 05 Paź 2008, Nie 19:38, PID: 74397 Michu B napisał(a):widze, że złapałaś dużego doła...bierzesz jakieś leki albo chodzisz na psychoterapie? Leki pomagają, a psychoterapia może pomóc jak się w niej czynie uczestniczy, a nie siedzi i gapi w sufit. A znając siebie to tylko tak może być...Niered napisał(a):wiecie co, wydaje mi się, że nie potraficie przestać kierować się emocjami, tak chyba tutaj jest główny problem, musicie znaleźć sposób na to aby wyrzucać z siebie te negatywne emocje, nie ma sensu ich w sobie gromadzić może na początek spróbować czegoś takiego [Obrazek: Jak byś chciał wiedzieć to nad tym pracuje, tylko, ze trudno to zrobić jak się naokrągło słyszy, że jest się krową i nic ze mnie nie będzie... i to ciągłe poczucie winy, bo miałam coś zrobić, ale nie zrobiłam. Nie mam ochoty żyć, jeść, a co dopiero wykonywać codzienne obowiązki. Ja ledwo rano, a właściwie to w południe zwlekam się z łóżka i mam ochote znowu zasnąć i się nike budzić. Niered Zarejestrowany(a) 05 Paź 2008, Nie 20:14, PID: 74415 Funia napisał(a):trudno to zrobić jak się na okrągło słyszy, że jest się krową i nic ze mnie nie będzie...kto tak twierdzi nie daj sobie niczego wmówić, a już w szczególności tego, że jesteś krową wszystko jest przed Tobą! 05 Paź 2008, Nie 20:22, PID: 74417 Rób jak chcesz, Funiu. Ja tam nie będę siedział i nic nie robił. Tzn. będę, ale z benzo w głowie 05 Paź 2008, Nie 22:42, PID: 74475 Niered napisał(a):Funia napisał(a):trudno to zrobić jak się na okrągło słyszy, że jest się krową i nic ze mnie nie będzie...kto tak twierdzi nie daj sobie niczego wmówić, a już w szczególności tego, że jesteś krową wszystko jest przed Tobą! eee, mój Ojciec? Jakbyś chciał wiedziec to nasłyszałam się jeszcze gorszych rzeczy nie raz. Mysza Zarejestrowany(a) 06 Paź 2008, Pon 9:20, PID: 74537 Funia napisał(a):eee, mój Ojciec? Jakbyś chciał wiedziec to nasłyszałam się jeszcze gorszych rzeczy nie raz. To straszne, że Ci, którzy powinni nam pomagać, tak bardzo potrafią nas zdołować... Niestety miałam to samo, na szczęście udało mi się od tego uwolnić... Rodzice nawet nie zdają sobie sprawy z tego... jak długo trzeba leczyć rany... Wiem, że słowa ranią... zwłaszcza od osób, które nie powinny takich słów wypowiadać!
Cześć kobietki - założyłam tu konto bo już nie wiem co ze sobą zrobić w tej sytuacji i proszę o Wasze rady. Tytułem wstępu - z moim partnerem (M) poznaliśmy się dwa lata temu przez internet, mieszkamy od siebie w odległości 500 km, jest to związek na odległość.
Witajcie Postaram się opowiedzieć Swoj± historię. Mam 38lat Ona 37. Znamy się i jeste¶my razem od podstawówki. Mamy córkę która ma teraz 20 lat. Nigdy nie byli¶my wzorowym małżeństwem, ale potrafili¶my się przepraszać i nadal kochać. Podczas Naszych kłótni czasami dochodziło do rękoczynów po obu stronach (czego obydwoje póĽniej żałowali¶my). Ja pracowałem i zarabiałem Ona się uczyła, i tak aż zakończyła Swoje różne studia normalne i podyplomowe (ciężko w tamtych latach było o pracę więc starała się przekwalifikować). Maj±c dwadzie¶cia parę lat Ja zachorowałem na raka ale po długich latach leczenia udało mi się z Tego wyj¶ć. I tak lata leciały a my się kochali¶my. Chodzili¶my na spacery, na imprezy mieli¶my dużo znajomych którzy Nas podziwiali. Gdy Nasza córka kończyła podstawówkę i miała i¶ć do Gimnazjum dostali¶my propozycję żeby córka (która miała bardzo duże osi±gnięcia w sporcie) zaczęła się uczyć w Gimnazjum w mie¶cie wojewódzkim. I tak się stało, moja żona i Nasza córka przeprowadziły się a ja zostałem w miasteczku w którym pracowałem. Starałem się zawsze sprostać oczekiwaniom finansowym moich Pań, wydaje mi sie że miały wszystko co chiały. Po paru następnych miesi±cach stwierdziłem że praca w której jestem nie daje mi już satysfakcji i założyłem własna działalno¶ć. W międzyczasie postanowili¶my że będę brał zlecenia pracy najlepiej w tym samym mie¶cie lub nieopodal niego tak żeby¶my byli blisko siebie. Po paru latach takiej pracy stwierdzili¶my, iż po co wynajmować mieszkanie jak można samemu kupić na kredyt. Dodam że firma się rozwijała, miałem już zatrudnionych pracowników, Więc my¶lałem że stać mnie na kredyt mieszkaniowy. Niestety przyszedł krach gospodarczy, a ja nie byłem na to przygotowany. Oczywi¶cie miałem jeszcze zlecenia ale był problem z płatno¶ciami lub odzyskaniem pieni±żków w ogóle. I tutaj wtedy zaczęły się problemy. Nasiliły się Nasze kłótnie, Ja zacz±łem popadać w alkohol. Praktycznie każda większa kłótnia powodowała że uciekałem z domu i musiałem sie napić żeby o Tym nie my¶leć. Firma splajtowała, z prac± krucho a długi wobec hurtowni w których się zaopatrywałem zostały i dochodziły jeszcze inne zobowi±zania. Ale starali¶my się jako¶ przetrwać. Raz lepiej raz gorzej. W pewnym momencie moja zona nie wytrzymała tego psychicznie i próbowała targn±ć się na Swoje życie. Próba ta jednak Jej się nie udała. I wtedy zaczęli¶my ponownie wszystko budować od pocz±tku (aczkolwiek nie było to samo bo zastały długi). I jak się można domy¶leć kłótnie powróciły i mój alkohol. Ja nie mogłem znaleĽć odpowiedniej pracy żeby sprostać Naszym wszystkim zobowi±zaniom finansowym (żona pracowała lecz miała komornika na swojej Pensji). i wtedy znalazłem dobra posadę, dobrze płatn± i stwierdzili¶my że weĽmiemy rozwód bez orzekania o winie i od razu założymy alimenty żeby komornik nie dobrał się do Mojej pensji. (zapomniałem dodać iż obydwoje uzgodnili¶my że rozwód to będzie tylko formalno¶ć, a my nadal będziemy ze sob± razem). Prawie cały rok było wszystko dobrze gdyby znowu nie kłótnia i moja ucieczka. Tym razem skończyło się to Ľle dla mnie gdyż z własnej głupoty wsiadłem za kółko w stanie po spożyciu alkoholu. Złapano mnie, straciłem pracę i kłopoty ponownie powróciły. Raz miałem pracę raz nie. W końcu postanowiłem wyjechać za granicę gdyż w Polsce nie mogłem utrzymać mieszkania na kredyt i spłacać zobowi±zania. wyjechałem w styczniu w tamtym roku, żona się do mnie nie odzywała przez dwa tygodnie. ale z chwil± gdy przesłałem jej pierwsz± wypłatę zaczęli¶my znowu ze sob± rozmawiać. To skype to telefon to sms. Na ¶więta wielkanocne byłem w domy i było fantastycznie. Drugi raz w Polsce byłem w sierpniu, zrobiłem moim kobietom niespodziankę nie informuj±c ich o tym. Widziałem jak była szczę¶liwa gdy mnie zobaczyła po przyjeĽdzie. Byłem tylko tydzień czasu ale przez ten czas było cudownie (wypowiadam się za siebie). Po tygodniu wyjechałem ponownie i wtedy zaczęło się to wszystko po mału psuć. Niższa pensja a co sie z tym wi±że niższe wpłaty do domu. Czasami się pokłócili¶my przez telefon ale póĽniej się przepraszali¶my. Grudzień był fatalny. Przyjechałem bez pieni±żków na ¶więta, skacowany po podróży z kolegami z pracy. Miałem parę groszy przy sobie które pozwoliły Nam na przygotowanie ¶wi±t. Po przyjeĽdzie od razu Ja przeprosiłem i wytłumaczyłem że moj± wypłatę grudniow± dostanę 10 stycznia( faktycznie miałem płacone 10 każdego miesi±ca) i wtedy jej przekażę. Usłyszałem wtedy że gdyby nie córka to ona tych ¶wi±t by ze mn± nie spędziła i żebym pamiętał że robi to dla córki. Nic jeszcze wtedy nie zauważyłem. Spędzili¶my razem ¶więta i sylwestra. Po nowym roku wyjechałem i wtedy się zaczęło. Przede wszystkim zarabiałem mniej bo miałem mniejsz± ilo¶ć przepracowanych godzin. Zaczęły sie telefony i maile że jestem niepoważny na co to ma starczać. Ze się wcale nie odzywam, a jak już to robię to tylko przez chwilę. Co¶ w tym wszystkim mnie tknęło. Pod koniec marca przyjechałem do domu bez zapowiedzi. Na mój widok żona wcale się nie ucieszyła tylko od razu zapytała się na ile przyjechałem i czy mam pieni±dze. Po paru dniach sk±pego odzywania się do Siebie (spałem osobno) Podjęła rozmowę że ona juz nie chce być ze mn±, że nie potrafi juz tak dłużej mieć hu¶tawki emocjonalnej i finansowej. Przyznałem jej rację że powinni¶my od siebie odpocz±ć i czy ewentualnie będziemy mogli spróbować za jaki¶ czas ponownie. Odpowiedziała że tak jak najbardziej, a na moje pytanie jak jej zadałem czy ma kogo¶ to odpowiedziała że nie, bo kty by chciał osobę niepełnosprawn± po przej¶ciach (osoba niepełnosprawn± stała się po nieudanej próbie samobójczej) Ja je uwierzyłem. Ale tedy zaobserwowałem że coraz czę¶ciej zamyka się w pokoju wieczorami i rozmawia bardzo długo przez telefon. Pytana odpowiadała że rozmawia z koleżankami. Tydzień przed ¶więtami wielkanocnymi a po Naszej rozmowie zapytała sie mnie czy możemy sie pocałowć. ja się zgodziłem. Następnego dnia ro 5 rano przyszła do mnie żeby się przytulić. Leżeli¶my tak 2 godziny (oczywi¶cie bez sexu). Na ¶wieta wielkanocne wyjechała do swojej rodziny a ja zostałem w domu. I wtedy co¶ mnie tknęło. sprawdziłem jej bilingi telefoniczne. I zauważyłem że tylko jeden numer się za cżęsto powtarza i że na niego i od niego s± wysyłane smsy o 6 rano, następnie po 12 - 15 dziennie a wieczorami po 2 3 godziny rozmowy. Po jej powrocie ze ¶wi±t zadałem jej pytanie czy ma kogo¶ odpowiedziała że nie, wtedy ja wzi±łem ten numer i zadzwoniłem przy niej. Odebrał chłopak a ja się rozł± wtedy zaczęła się jazda. Zaczęła mnie oskarżać że sie wpie..... w jej życie, że próbuje zniszczyć to co ona zaczęła po mału budować, że jeste¶my od paru lat po rozwodzie. A ja stałem i baraniałem coraz bardziej. o czym Ona w ogóle mówi. Załamałem się. Trwało to wszystko tak samo przez parę dni oczywi¶cie doszła do tego sprawa że powinienem się wyprowadzić. Po tych paru dniach usiedli¶my przed soba i spróbowali¶my poważnie porozmawiać. powiedziała mi że zna go już od maja tamtego rok, że od tamtego roku zaczęła z nim sypiać i że z Nim chce ułożyć sobie nowe życie. Załamałem się jeszcze bardziej (chodĽ nie wiem czy jest to w ogóle możliwe). Po tej naszej rozmowie upłynęło już prawie dwa tygodnie a ja się miotam jak w klatce. Na razie nie wyjeżdżam tylko siedzę i czekam na telefon, a ona przestała już się z nim ukrywać. Oficjalnie mi mówi że po pracy idzie sie z nim spotkać, albo gdy jest w domu i siedzi w pokoju to przychodzi do mnie i mówi żebym do niej nie przychodził gdyż będzie z nim rozmawiać. Powiedzcie mi co mam robić. Strasznie Jˇ KOCHAM, nie wyobrażam sobie bez niej życia. Zrobiłbym dla Niej wszystko aby tylko być razem. Wiem i zdaję sobie sprawę że Nasz zwi±zek można nazwać toksycznym i że z Niej jest materialistka ale ja Jˇ KOCHAM. Pomóżcie mi PROSZĘ. zawiedzionyfac dnia maja 03 2014 17:41:55 Chłopie zapomnij o niej tu nie ma miejsca juz na miłosc stałes sie maszynka do pieniedzy, a teksty które usłyszałes od zony to jakies dla mnie znajome , podobna sytuacja . tylko ze ja nie pije . a z rozwodem to dałes jej wykolegowac na całego . Komentarz doklejony: pewnie ona chciała rozwodu? bo juz wtedy miała inne plany Deleted_User dnia maja 03 2014 17:53:56 Dodam tylko jeszcze że ja nie jestem wcale nieskazitelny. Jak pisałem o kłótniach to czasami dochodziło do rękoczynów, ale nigdy ale to prze nigdy ja nie uderzyłem pierwszy. Ona bardzo często popadała w tzw furię i nie potrafiła utrzymać r±k przy sobie. Rzucała we mnie tym co je wpadło w ręce albo pluła na mnie, albo uderzała mnie. Dodam tylko jeszcze że gdy już się o tym wszystkim dowiedziałem i zaczęła mnie wyganiać z domu to na moje pytanie czemu się do Niego nie wyprowadzi to odpowiadała że to nie moja sprawa. Teraz jeste¶my na etapie sprzedaży mieszkania i powiedziała mi że wtedy zamieszka wspólnie z Nim i Nasz± córk± (córka ma 20 lat i studiuje w tym samym mie¶cie). Powiedziała mi i nim tylko tyle że jest prostym człowiekiem ale to jest w Nim najwarto¶ciowsze. I że on ma wszystko poukładane w głowie i wie co chce od życia a nie to co ja. Chciałbym strasznie J± odzyskać, Naprawdę strasznie J± Kocham, ale czy to będzie możliwe ? Komentarz doklejony: do zawiedzionyfac Z tym rozwodem to masz rację. Teraz jak poznałem prawdę to powiedziała mi że zrobiła to specjalnie bo wiedziała że jej rozwodu nie dam. I że już wtedy mnie nie kochała. A ja byłem taki naiwny. nie potrafię zrozumieć że nie powiedziała mi że ma kogo¶ innego jak byłem w grudniu w domu (jeszcze raz napiszę że jak byłe w sierpniu to było fantastycznie, ale to sa tylko moje odczucia gdyż ona mówi co innego). A jak zapytałem czemu była ze mn± na sylwestra a nie z Nim to mi odpowiedziała że to była tylko proforma. Miałem wyjechać i jak przyjechałbym tylko na ¶więta Wielkanocne to by mi go wtedy przedstawiła. Majek dnia maja 03 2014 18:23:03 Nie odzyskasz !!! Nie "analizuję " dlaczego. Ponieważ sam doskonale znasz odpowiedz. W nowym zwi±zku "trzymaj r±czki przy sobie" . Może wtedy nie wybijesz Kobiecie całej miło¶ci. I tak długo wytrzymała przy Tobie. Deleted_User dnia maja 03 2014 18:42:09 Proszę wszystkich czytaj±cych o komentarz do Mojej historii. Nawet ten najbardziej brutalny dla Mnie. Może to mi jest potrzebny kubeł zimnej wody Deleted_User dnia maja 03 2014 19:18:03 M±dry Polak po szkodzie, a prawdę mówi±c, to i przed szkod± , i po szkodzie głupi. Jest pozamiatane- twoja żona, bardzo słusznie zreszt±, chce odej¶ć od ciebie i rozpocz±ć nowe, normalne i stabilne zycie. Je¶li masz odrobinę honoru, to wypij piwo, którego nawarzyłe¶ i dja tej kobiecie spokojnie odej¶ć. Ty dałe¶ jej do¶ć do wiwatu- nic dziwnego, że woli normalnego i spokojnego człowieka. Ty masz zbyt wywujał± fantazję ułańsk± i jeste¶ toksyczny, przynajmniej dla tej kobiety jeste¶ toksyczny. Schyl głowę, przepro¶ tę kobietę, niczego jej nie utrudniaj, nie szantażuj jej, nie wymuszaj- daj jej spokój. kaz dnia maja 03 2014 20:02:35 "trzymaj r±czki przy sobie" Trafiłe¶ na furiatkę, oczywi¶cie facet powinien się ograniczyć do pasywnej obrony ale nie ma na ¶wiecie bardziej zawziętej istoty niż kobieta w amoku. "woli normalnego i spokojnego człowieka" znasz takie powiedzenie: " gdzie bieda przychodzi tam miło¶ć odchodzi" gdyby¶ miał kasę za chiny by od ciebie nie odeszła. Zdrada to inny temat, sypiała z innym a od ciebie doiła kasę. No cóż taki charakter. Moim zdaniem twoj± jedyn± win± , ciężk± win± jest alkohol Deleted_User dnia maja 03 2014 20:47:21 Ja bym zrobiła to, co Twoja żona. Tylko, w innej kolejno¶ci. Najpierw definitywne rozstanie, a potem, e w e n t u a l n i e, nowy zwi±zek. Dlaczego? Podałe¶ sporo przyczyn działaj±cych na Twoj± niekorzy¶ć. Znasz swoje błędy, słabo¶ci. I, tak, jak pisze kaz, Twoje picie to główny winowajca. Musisz zaakceptować jej wybór. Tu już jest pozamiatane. Zacznij na nowo. I oby¶ nie skrzywdził innych kobiet. Deleted_User dnia maja 03 2014 21:02:32 Czytam wasze komentarze i dziękuje za szczere odpowiedzi. Ale napiszę jeszcze tylko tyle. Nawet po rozwodzie żyli¶my razem, chodzi mi dokładnie o Nasze życie intymne, wspólne spacery i inne miłe rzeczy, wyj¶cia do kina, spacery po plaży czy kawa przy zaćmieniu słońca. napisałem że po moim przyjeĽdzie w grudniu powiedziała mi że spędza ¶więta dla dziecka. Ale nie potrafię zapomnieć naszej długiej nocy między ¶więtami a sylwestrem i samym sylwestrze. rzadko kiedy było Mi tak dobrze jak wtedy. Ona twierdziła że Jej też. Jak mnie żegnała w styczniu to dostałem takiego buziaka na pożegnanie że aż mi ciarki przeszły. Po co to wszystko było ? Nie można było od razu powiedzieć prawdę ? Tylko na co¶ czekać ? Tylko na co ? że dowiem się za rok a w międzyczasie ja będę tam siedział i dalej płacił za mieszkanie w którym Ja nie mieszkam a w międzyczasie Ona zamieszkała by z Nim ? Lub z Nim by się spotykała ? Majek dnia maja 03 2014 21:15:08 sam sobie odpowiadasz ..... Nox dnia maja 03 2014 21:57:16 Devil czasem ludzie się w łóżku kochaj± a czasem bzykaj±.Twoja ex się bzykała,może nawet sprawiało jej to olbrzymi± przyjemno¶ć ale to tylko szkoda chyba to tarmosili¶cie się psychicznie od wielu lat,dużo razem przeszli¶cie ale to przeszło¶ rozpalić w twojej ex co¶ po czym nie została jest też inna sprawa Dostałe¶ przed laty szansę od losu na życie i co z tym życiem robisz????może zamiast niszczyć je wód±,destrukcyjnym życiem czas zadbać o siebie fizycznie i alkohol,popedałować,popływać,może jeszcze młodym człowiekiem ,twoja córka będzie cię jeszcze długo potrzebowała,również twojego wsparcia sobie szansę i rozwiedĽ się psychicznie .Nie jest powiedziane że nie spotkasz kobiety z któr± będziesz jeszcze szczę¶ odej¶ć kobiecie która od wielu miesięcy prowadzi podwójne to co do zamknięcia pozostało i b±dĽ po prostu ojcem,wolnym człowiekiem otwartym na szczę¶cie. Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ.
- Еνኟտиφօኮуձ ноλ ωснո
- Ձοբы οժեнι և
- Узвы цухрο ςаπուчош
- Υշըзիмጄቨሳሆ дօгопети ኗктաδե
- ፋուσ хէ еፖጲфፑզоц и
Pozdrawiam wszystkich! Jestem tak ostatnio dobita, że nie wiem, co mam ze sobą zrobić Mam trzydzieści kilka lat, jestem sama, mam teraz prawie 2 miesiące wakacje i normalnie nie mogę się za nic zabrać.
Z Jerzym Kalinowskim, byłym przewodniczącym rady nadzorczej Optimus SA, rozmawia Sławomir Kosieliński. Z Jerzym Kalinowskim, byłym przewodniczącym rady nadzorczej Optimus SA, rozmawia Sławomir Kosieliński. Na ostatnim Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy Optimus SA zrezygnował Pan z funkcji przewodniczącego rady nadzorczej tej spółki. Jak się Pan czuje pierwszego dnia urlopu - zdaje się pierwszego od lat tak długiego, bo zaplanowanego aż na 4 miesiące? Rzeczywiście, przez ostatnich 10 lat zdarzało się raczej, że odwoływałem urlop, bo właśnie wtedy niefortunnie rozpoczynał się jakiś projekt. Miałem najwyżej dwa tygodnie urlopu, który i tak przerywały telefony. Toteż pierwszym uczuciem, kiedy dzisiaj rano wstałem, była myśl, że nie wiem, co ze sobą zrobić. Dlaczego więc Pan zrezygnował? Przez rok wykonałem zadania, które postawił mi Roman Kluska. Po pierwsze, miałem go przygotować do rezygnacji z funkcji prezesa zarządu i do objęcia stanowiska przewodniczącego rady nadzorczej. To dla Romana Kluski był mentalnie najważniejszy i najtrudniejszy cel, ponieważ zależny wyłącznie od niego samego, i wymagał uwierzenia, że firma już jest przygotowana do tego. Po drugie, Roman Kluska stawiał jako cel zwiększenie kursu akcji Optimusa na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych z 40 zł, wokół których oscylowała wartość papierów przez ok. 18 miesięcy przed moim przyjściem, do 140 zł (za 130 zł sprzedano akcje w ofercie publicznej w 1994 r. przed "splitem" akcji w stosunku 1 do 4 - przyp. red). Ten cel wią- zał się też ze zmianą nie najlepszej opinii o spółce, którą mieli w szczególności inwestorzy zagraniczni. Wreszcie, po trzecie, przyszedłem do Optimusa z misją zainicjowania budowy nowej strategii firmy. Teraz jest już oczywiste, że chodziło o wykorzystanie potencjału wczesnych inwestycji w Internet, a przede wszystkim o podniesienie wartości portalu i uczynienia z Internetu głównej podpory spółki. Byłem przekonany, że Optimus miał zawsze dobrą opinię wśród inwestorów... Przed moim przyjściem do firmy na spotkania organizowane przez największe światowe banki inwestycyjne nie zapraszano Optimusa. Spółka nie była znana wśród inwestorów, ponieważ nie wypracowała modelu skutecznej współpracy z nimi. Nie było w firmie osób zajmu- jących się komunikacją z inwesto-rami, które wiedziałyby, czego oni oczekują i na jakich zasadach należy się z nimi komunikować. Roman Kluska powiedział kiedyś, że ma Pan pięcioletni kontrakt w Optimusie. To było inaczej. W kontrakcie miałem określone zadania na każdy rok i system wynagrodzeń w okresie 5 lat. Zakładaliśmy wspólnie z Romanem Kluską, że będzie to praca wieloletnia, jednak udało się wykonać zadania znacznie szybciej. Nie ukrywam, że pomogła eksplozja Nowej Ekonomii i hossa na giełdach światowych, aby nowa strategia [email protected] okazała się skuteczna już po roku. Chyba sam Internet nie wystarczył do zmiany opinii inwestorów o spółce. Pamiętajmy, że Optimus z firmy małej, rodzinnej, stał się najpierw firmą średnią, potem publiczną, aż w końcu bardzo szybko zmienił się w korporację, opartą jednak na starym systemie zarządzania. Toteż miałem jeszcze jedno zadanie: połączyć restrukturyzację z kierunkami rozwoju strategicznego. Jestem bardzo zadowolony, że cały zarząd wybrał Internet jako główną oś rozwoju firmy. To wpłynęło na postawę inwestorów, którzy docenili, że byliśmy pierwszą polską spółką giełdową, która tak zdecydowanie opowiedziała się za Nową Ekonomią. Minęło kilka miesięcy od pierwszej zapowiedzi nowej strategii Optimusa do jej ogłoszenia. Dlaczego? Należało skorelować ujawnienie naszej strategii z sytuacją na rynku. Centralny Dom Maklerski Banku Pekao SA podpowiedział nam, żeby poczekać na koniec 1999 r., gdy fundusze emerytalne, otrzymując pierwsze pieniądze z ZUS, zainwestują je w akcje. Stąd opóźnienie. Po udanych spotkaniach z polskimi inwestorami na początku grudnia 1999 r. wiedzieliśmy, że nadszedł czas. Uwierzyli w naszą strategię, akcje zaczęły zwyż- kować i Optimus od tej pory był zapraszany na prestiżowe, zagraniczne spotkania inwestorów w gronie najlepszych 2-3 spółek z warszawskiej giełdy. Kiedy dowiedział się Pan o sprzedaży akcji przez Romana Kluskę? Jaka jest Pana opinia o tym wydarzeniu? Sześć tygodni wcześniej. To była jego suwerenna decyzja, te akcje należały do niego i mógł z nimi zrobić wszystko. Trzeba uszanować jego wolę. Powiedziałem mu jednak, że należało wykonać to inaczej, znajdując niezależnego doradcę finansowego, który przeprowadziłby optymalną transakcję dla jego interesów. Nie należało sprzedawać akcji pośrednikom, bo to - moim zdaniem - nie jest najlepsze dla firmy. Następuje jednak utrata kontroli nad firmą, strata możliwości samodzielnego wyboru inwestora i co najważniejsze - ta decyzja jest niejasna dla rynku kapitałowego. Oczywiście, mimo to oferta przygotowana przez BRE jest korzystna dla Romana Kluski, przez dwa lata będzie miał jeszcze wpływ na firmę i w razie czego może odkupić akcje. Co należy zmienić w Optimusie, by stał się jeszcze bardziej atrakcyjny dla potencjalnego inwestora. Zgodnie z planem restrukturyzacyjnym Optimus przekształci się w holding finansowy. Optimus SA będzie odpowiadał za finanse i sprawował nadzór właścicielski, będzie tworzył strategię, gdzie inwestować i co sprzedawać, będzie świadczył usługi spółkom holdingu w celu obniżenia kosztów działania. Firma stawia na Internet, integrację systemów informatycznych, produkcję kas fiskalnych, ale również komputerów PC, dzięki którym łatwiej promować portal. Czy potencjalny inwestor będzie chciał trzymać się tego planu? Na razie, dopóki nie będzie on znany, podejrzewam, że nic nie zostanie sprzedane - ani Onet, ani montownia komputerów w Nowym Sączu. To jest dobre pytanie. Nie wiemy, kim będzie inwestor strategiczny i jakie będzie miał zamiary. Lecz nie może czekać. Należy natychmiast znaleźć partnera, który umożliwi dalszy rozwój spółki na stale rosnącym poziomie. W Internecie nie ma czasu na czekanie, zwłaszcza że to przyszłościowa firma, z najlepszymi perspektywami. Co się stanie z Optimus Lockheed Martin? Będzie zajmowała się integracją nie tylko na potrzeby służb mundurowych, ale również biznesu, zwłaszcza przy budowie rozwiązań internetowych między przedsiębiorstwami. Już przygotowano odpowiednią strategię, która prawdopodobnie zostanie zatwierdzona na początku lipca tego roku. A jak wygląda sytuacja Optimus-IC? Roman Kluska zrobił wyśmienity interes, kupując w 1995 r. licencję od japońskiego producenta kas fiskalnych BMC. Technologia produkcji była nieustannie poprawiana tak skutecznie, że najnowsze modele Bravo, Rumba są sprzedawane przez Japończyków pod własną nazwą na rynku Ameryki Łacińskiej. Optimus-IC ma w końcu własne laboratoria, ludzie tam zatrudnieni znają na wylot problemy fiskalne i rynek komponentów. A że kasy sprzedaje obca firma? Trudno. Czasami nie warto tworzyć samodzielnie kanałów dystrybucyjnych i serwisowych. Kiedy należy się spodziewać rozstrzygnięć losu Optimusa? Prawdopodobnie BRE sprzeda udziały inwestorowi w ciągu kilkunastu miesięcy. W zależności, czy to będzie firma polska czy zagraniczna zupełnie inaczej ułoży się struktura grupy i jej plany. W tym roku Optimus musi popracować nad polepszeniem przepływów pieniężnych, przychodów, obniżyć koszty działania. To będą główne cele dla Dariusza Dąbskiego, nowego prezesa. A dla Romana Kluski? Nikt go tak naprawdę nie zna. To bardzo ciekawa osoba, która lepiej się teraz zrealizuje jako prezes rady nadzorczej. Przede wszystkim będzie się "wyżywał" w działalności charytatywnej jako prezes Fundacji Millenium. Budowa domów spokojnej starości, radość dzielenia się pieniędzmi z innymi, naprawdę będzie go zajmowała. Jest skromnym człowiekiem, który sam "nie przeje" tych pieniędzy. To typ ascety, który nie przywiązuje wagi do dóbr doczesnych, toteż filantro- pia leży w jego naturze. Wy go jeszcze nie znacie.
Zobacz 6 odpowiedzi na pytanie: Co ze sobą zrobić? Szkoła - zapytaj eksperta (1861). Szkoła - zapytaj eksperta (1861)
Czasami mam takie momenty, że napotykam na ścianę. Rozkładam ręce i nie wiem co dalej. Za co się zabrać i z której strony. Zastanawiam się nad sensem wszystkiego, rozważam swoje dotychczasowe dokonania, a w najgorszej sytuacji rozczulam się nad sobą. Z czasem nauczyłam się jednak, że to jest ten czas kiedy muszę sobie odpuścić, być dla siebie dobra i pozwolić sobie na doła lub nicnierobienie. Gdy już oczyszczę swoją głowę od nadmiaru myśli (najczęściej pomaga mi po prostu dużo snu i izolacja), szukam inspiracji w książkach, artykułach, podcastach, filmach na YouTube. Zebrałam tutaj te mądrości i rady, które pomagają/pomogły mi najbardziej. Mam nadzieję, że przydadzą się i Tobie. Kiedy nie wiesz co zrobić ze swoim życiem i nic Cię nie pasjonuje – rób wszystko. – Blimsien Zwykle chwytam się kilku srok za jeden ogon i nic nie kończę, bo wiecznie czuję presję, że muszę się zdecydować na coś jednego i tego trzymać. To mnie niesamowicie frustruje. Zmieniłam to podejście spisując wszystkie rzeczy, których chciałabym spróbować, nauczyć się, obejrzeć lub przeczytać. Na chwilę obecną czas poświęcam na: pracę zawodową (robię marketing dla start-upu oraz prowadzę bloga w tej tematyce), nagrywam podcast (Soulmates from Hell), piszę bloga a także oddałam się pracy w ogrodzie – sadzę, przesadzam, uprawiam warzywa i gdy już są gotowe lądują na talerzu. Mój problem zwykle polega na tym, że: Można mówić, że chce się zmian, ale dopóki obecna sytuacja jest znośna, to nawet nie kiwnie się w ich kierunku palcem. – Volantification Moja mama zawsze się zamartwiała, gdy coś mi w życiu nie wyszło. A to straciłam pracę, a to rozstałam się z chłopakiem, a to wpadłam w jakieś tarapaty finansowe. Wtedy zawsze jej powtarzałam, że to jest dla mnie najlepszy czas, bo mobilizuje wszystkie swoje siły, by sprostać problemowi. Nagle mam energię, odzyskuję pewność siebie i wolę do walki. Najgorszy jest ten okres kiedy wszystko się układa. Wtedy wpadam w panikę i próbuje na siłę coś zepsuć… Problem w tym, że ludzie nie zmieniają się jak jest dobrze, średnio lub znośnie. Zmieniają się jak czują, że to co robili do tej pory nie działa. Unikając bólu blokują sobie drogę do zmian, bo odbierają sobie powód, dla którego mają ich chcieć. To co mnie najczęściej blokuje przed działaniem to perfekcjonizm. Wiem jednak, że nie jestem w tym osamotniona: (…) perfekcjonizm jest naszą kobiecą domeną. To się wiąże w dużej mierze z socjalizacją i z tym jak my jesteśmy przygotowywane do życia w społeczeństwie, jako te które powinny być grzeczne, spolegliwe, ładnie się zachowywać, ładnie pisać, nie chodzić po drzewach itd. – Laboratorium Zmieniacza Nic nie osiąga się z dnia na dzień, a chwile zwątpienia czy brak wiary w siebie spotyka każdego. To trochę taki opór przed zmianą. Nie czekaj na odpowiedni moment, bo odpowiedni moment to jest ten moment, w którym jesteś, w którym żyjesz i z którym masz możliwość coś zrobić. Przekonanie, że świat jest ok i niczego nam nie utrudnia oznacza, że sami musimy pozwolić sobie na szczęście. Powiedzieć sobie, że zasługujemy na więcej, przytulić się od środka i dopiero wtedy zrobić coś więcej, zamiast przerzucać ten obowiązek na coś lub kogoś zewnętrznego. – Volantification To na prawdę normalne, że czasami nie wiemy, co ze swoim życiem zrobić. Internet atakuje nas z każdej strony pomysłami na lepsze życie, ludzie wiecznie czegoś od nas oczekują, a my sami boimy się przyznać także przed sobą, czego tak na prawdę chcemy. Previous StoryCzy związek hamuje nasz rozwój?Next StoryINTROWERTYZM JEST SPOKO, czyli jak polubić swoją ...
Świat wokół mnie zawirował. Nie wiedziałam, co powiedzieć ani co ze sobą zrobić. Dopiero widok dzieci przywołał mnie do porządku. Nie chciałam, żeby mnie taką oglądały, złapałam worek ze śmieciami i wybiegłam na dwór. Wróciłam dopiero, gdy trochę ochłonęłam. Ta noc była bardzo trudna.
O napisaniu tego tekstu myślałam już dość długo i chyba teraz jest na niego najlepszy moment. Spora część osób, która tu zagląda, to osoby w wieku licealnym, szczególnie maturzyści. Dla tej grupy wiekowej najbliższe tygodnie będą mocno stresujące – zbliża się matura, a razem z nią czas na wybranie dalszej ścieżki życiowej. Z własnych wspomnień i doświadczeń wiem, że hasło „nie wiem, co chcę robić w życiu” pojawia się teraz w głowie znacznej części tych „młodych dorosłych”. Na pewno odczuwacie presję. Być może wywierają ją rodzice, nauczyciele oraz ci znajomi, którzy wydają się mieć plan na przyszłość. Możliwe, że widzicie zbyt wiele opcji na siebie. A może nie widzicie w tym momencie żadnej. Czujecie się zagubieni. Chciałabym w tym tekście trochę podnieść Was na duchu, pocieszyć, podać kilka rad. Bo wiecie co? Nie jesteście w tym sami. Mam 22 lata i nie wiem, co chcę robić w życiu Moja praca mnie zadowala i lubię moje studia. Mam stabilną sytuację emocjonalną, finansową i patrząc obiektywnie – całkiem ogarnięte życie. A jednak otwarcie wyznaję przed Wami, że nie wiem, co chcę robić w życiu. Dlaczego? Odpowiedź jest dosyć po prosta – bo nigdy nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Wciąż szukam. Po szkole średniej wybrałam studia dosyć losowo, chociaż nie do końca. Po prostu psychologia interesowała mnie wtedy najbardziej. Teraz wciąż mnie interesuje, dlatego dalej studiuję, jednak wiem, że zawodowo to nie jest moja ścieżka. Z chęcią wykorzystam wiedzę psychologiczną, jednak nie jako terapeuta. Wciąż nie wiem, co chcę robić w życiu. Wiem jednak, co robić, gdy szuka się odpowiedzi na to pytanie. W liceum dręczyła mnie myśl, że „nie umiem w życie”. Byłam przekonana, że wszyscy mają ułożone plany na przyszłość, tylko nie ja. W ostatnich latach pozbyłam się jednak tego stresu, tych okropnych myśli. Po prostu idę dalej i próbuję Należę do tych osób, które mają milion pomysłów na siebie. I właściwie nie wiem, który okaże się skuteczny. Bo skąd miałabym wiedzieć? Chwyciłam się psychologii i jestem sobie za to wdzięczna, bo wiedza psychologiczna pozwoliła mi zrozumieć i ogarnąć w pewien sposób własne życie czy emocje. Ważne jest to, by nie czekać w nieskończoność na to, aż odpowiedź nadejdzie. Wszechświat nagle nie podpowie Ci, jaką ścieżkę zawodową wybrać. Musisz sam próbować i się przekonywać. Lubię przypominać sobie o tym, że życie może być po prostu dobre i przyjemne – nie musi cały czas prowadzić do jednego celu. Te cele, plany i ścieżki można zmieniać na każdym etapie. Dla przykładu: bloguję sobie tutaj od kilku lat. Tematyka… zmieniała się wielokrotnie, podobnie jak pomysł na bloga czy jego wygląd. Te zmiany nie zawsze prowadziły w jednym kierunku. Najważniejsze jednak, że dzięki temu, czego się nauczyłam po drodze – teraz ta strona wygląda najlepiej w historii i najbardziej mi odpowiada. Nie bój się eksperymentować Jestem technikiem hotelarstwa. Studentką psychologii. Dziennikarką w mediach internetowych. Uczę się kilku języków. Od kilku tygodni uczę się także programowania. Czytam książki popularnonaukowe z dziedziny historii, biologii i medycyny. Nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem wszechstronnie uzdolniona. Mam jednak wszechstronne zainteresowania. I nie lubię, gdy ktoś mówi, że rozmieniam się na drobne. Albo, że skoro jestem dobra w kilku dziedzinach, to nie jestem dobra w niczym. Choć sama w chwilach kryzysu zaczynam tak myśleć… to to po prostu nieprawda. Eksperymentowanie w nowych dziedzinach nie likwiduje mojej poprzedniej wiedzy. Raczej ją uzupełnia. To, że teraz uczę się czegoś nowego, nie oznacza, że wszystkie poprzednie lata były zmarnowane. Reguła zaangażowania i konsekwencji (nazwana tak przez Roberta Cialdiniego) odgrywa tutaj istotną rolę. Ludzie lubią być postrzegani jako konsekwentni. Nie lubią myśleć, że „zmarnowali” na coś czas. Dlatego pozostają na studiach lub w pracy, które nie dają im satysfakcji. Dlatego trwają w toksycznych relacjach – bo myśl, że „zmarnowali” te minione kilka lat, byłaby dla nich zbyt trudna. Tylko, że kurcze! Życie mamy jedno. I nawet jeśli jakaś ścieżka (np. zawodowa) okazała się nietrafiona, to nie znaczy, że zmarnowaliśmy ten czas. Musieliśmy się przekonać, czy ta branża jest dla nas, by teraz, po uzyskaniu odpowiedniej wiedzy, móc zrezygnować. I eksperymentować dalej. Poświęć chwilę na to, żeby poznać siebie Wciąż nie wiem, co chcę robić w życiu – tak konkretnie – ale wiem całą masę innych rzeczy o sobie. Wiem, jakie są moje marzenia poza ścieżką kariery. Wiem, jakie są moje mocne strony. Jestem świadoma także tego, czego muszę się jeszcze nauczyć, ale ogólnie być lepszym człowiekiem. Znam swoją hierarchię wartości i wiem, co jest dla mnie najważniejsze np. podczas poszukiwania pracy czy nowej ścieżki rozwoju. Ta wiedza jest niezbędna. I choć początkowo rozpracowanie siebie może wydawać się trudnym zadaniem, to z czasem będzie łatwiej. Przydatne mogą być tutaj konsultacje z doradcą zawodowym lub terapeutą – taka osoba zada nam po prostu odpowiednie pytania, aby naprowadzić nas na odpowiedzi. Dzięki wiedzy o sobie nie będziemy próbować na oślep i zyskamy większą szansę na odnalezienie tego, co naprawdę chcemy w życiu robić. Punkt ostatni – nie patrz na innych Inni będą gadać. Zawsze. Postaw siebie i swoje szczęście na pierwszym miejscu. I nie daj sobie wmówić, że „już powinieneś wiedzieć” albo „jest już za późno na zmiany”. Takie słowa zwykle padają z ust tych, którzy sami chcieli spróbować, jednak za bardzo się bali. Do następnego, Odwiedź mnie na FACEBOOKU, INSTAGRAMIE oraz snapchacie: indioska Wyświetlenia: 5 859
. 489 373 108 69 166 101 26 149
nie wiem co ze sobą zrobić