Výstup na Rysy 2017. Tipy na výlet • Pro zdatnější • Celodenní výlet • Do přírody • Na hory. Vrchol Rysů • Fotografie (25) • Foto: klana. Rozcestí u vlakové zastávky Popradské pleso. Potok. Cesta k Popradskému plesu. Výhledy z Mengusovké doliny. Štíty Tater. Štíty Tater.
Wybierając się w góry zbieram ze sobą wyjątkowo bogaty ekwipunek fotograficzny. Ponieważ nie nastawiam się na jakiś konkretny rodzaj zdjęć, mam w tobie zapasowe 2-3 obiektywy, pierścienie, lampę błyskową, filtry, jakieś drobiazgi, które może się przydadzą no i oczywiście statyw. Ni inaczej też było kiedy wyruszałem na Rysy. Kiedy zaczynaliśmy wyprawę było krótko po deszczu. Na niebie jeszcze sporo chmur. Raczej nie było szans na jakieś rozległe panoramy. Kiedy jednak przez chmury zaczęły przebijać się pojedyncze promienie słoneczne, przyszedł mi do głowy pomysł by spróbować pofotografować krople wody na roślinach. Niezła wprawka fotograficzna i trochę już zbliżyłem się do ziemi nie mogłem sobie odmówić przyjemności zrobienia kilku zdjęć kwiatów i owadów. Tych ostatnich niestety nie było zbyt wiele. W taką pogodę nie bardzo miały ochotę wystawiać czułki. Ot, raptem kilka zabłąkanych muszek. A i one zniknęły gdy wspięliśmy się nieco gorsza, w pewnym momencie zniknęły nie tylko muszki, ale i góry. Dziwne uczucie wiedzieć, że jest się w Tatrach, na wysokości ok. 1600 m npm i nie widzieć gór. Na szczęście, gdzieś w okolicach Żabich Stawów Mięguszowieckich znowu coś było widać. No, bez szaleństwa, nie żeby od razu się opalać, ale oznakowanie szlaku było widoczne. W końcu dotarliśmy do Chaty pod Rysami. Kochani, jak ktoś nie był, to nie ma innego wyjścia, tylko musi tam iść. Nikogo nie zmuszam, aby jako wolontariusz wnosił zaopatrzenie schroniska, ale poczuć klimat tego schroniska, poznać ludzi, którzy tam pracują, to naprawdę niezapomniane przeżycie. A co do zaopatrzenia, to jest tam klub szerpów. Niesamowici ludzie, wnoszą te 70-80 kilogramów na specjalnych stelażach. Rekordzista wtaszczył ok. 140 kg. Przeciętny turysta, ciężko duszący przy podchodzeniu do Chaty, pada na ich widok jak rażony piorunem, a oni sobie idą i idą i idą. Mimo niezbyt komfortowych warunków dostawy zaopatrzenia w Chacie pod Rysami można się godziwie posilić, można coś łyknąć a przy tym nie zostanie się obdartym ze skóry. Dzięki temu na Rysy wyrusza się w doskonałym nastroju. Na szczycie pogoda jeszcze odrobinę się poprawiła, było nieco więcej słońca, miejscami nawet prześwitywało błękitne niebo. Było po prostu pięknie. Gdy tak siedzieliśmy sobie z kolegą na najwyższym miejscu naszego piękne kraju i delektowaliśmy się chwilą obok nas, choć nieco niżej, rozsiadło się trzech dżentelmenów. Wyciągnęli bochenek chleba, wielkie noże, jakąś pasztetową i flaszeczkę bliżej nieznanego płynu. Sądząc po kształcie butelki i nalepce wydawało mi się, że to jest coś bardzo słodkiego. W wyobraźni zestawiłem smak pasztetowej i likieru i chyba miałem niewyraźną minę co nie uszło uwadze owych dżentelmenów bo zaczęli się śmiać i coś zachęcająco do nas mówić. Tyle, że już po kilku słowach zorientowaliśmy się, że to nasi bratankowie Węgrzy. No to sobie pogadamy. Ale od czego jest współczesne esperanto, czyli angielski. Nikt z nas biegle tym językiem nie włada, ale wystarczyło aby się porozumieć. Okazało się, że w butelce jest ich domowy wyrób, którym to zostaliśmy poczęstowani. Tak, to rzeczywiście była śliwowica domowego wyrobu! Na koniec życzyliśmy sobie wszystkiego dobrego i ruszyliśmy w drogę powrotną. Swoją drogą to ciekawe. Jednym z większych walorów, czy to żeglowania, czy też chodzenia po górach jest ucieczka od tłumu. Nie zawsze się to udaje, ale takie jest założenie. Tym czasem wiele, jeśli nie większość najsympatyczniejszych wspomnień wiąże się właśnie z ludźmi, z którymi się tam było lub których się tam spotkało.
Wejście na Rysy od polskiej strony – specyfika szlaku. Na Rysy można wejść czerwonym szlakiem od strony słowackiej, jak i tym samym szlakiem od strony Morskiego Oka na stronie polskiej. Planując wejście na Rysy trzeba wziąć pod uwagę kilka najważniejszych kwestii, takich jak: nasza kondycja, doświadczenie w chodzeniu po górach
Tatry w ostatnich latach zanotowały duży wzrost zainteresowania w kwestii turystyki, także zimowej. Niestety, wzrost zainteresowania tatrzańskimi szlakami pociągnął za sobą wzrost wypadków, także śmiertelnych. Wybraliśmy się na Rysy na wschód słońca. Piotrek, Piotrek i ja. Rozgwieżdżone niebo i chłód nocy zwiastował spektakularną panoramę o wschodzie słońca z najwyższej góry w naszym kraju. Podchodziliśmy sami, każdy swoim tempem. Na szlaku pojawiło się trochę lodu, trochę szadzi – normalka o tej porze roku, przecież był już koniec września. Spieszyliśmy się, byliśmy lekko spóźnieni. Niebo przybrało kolor ultramarynu, po paru chwilach zaczęło bladnąć. Po chwili, przedzierające się zza Lodowego, pomarańczowe płomienie wschodu oblały nas swym światłem na samym wierzchołku. Aby choć na chwilę zatrzymać czas, aparaty fotograficzne poszły w ruch. Pierwszy raz widziałem wschód słońca z tego miejsca. Cisza, spokój. Każdy z nas ma spory bagaż doświadczeń, więc towarzyszyło nam poczucie bezpieczeństwa. Prawdziwa sielanka, a w zasadzie istny piknik, bo i termosik i bułki od Zosi, a i ogórki się znalazły… Szlak na Rysy o świcie (fot. Piotr Deska) Postanowiliśmy pozostać na wierzchołku i poczekać, aż słońce wzejdzie wyżej i choć trochę nas ogrzeje. Po półtorej godzinie zobaczyłem podchodzących z dołu turystów. Po kolejnych 30 minutach spostrzegłem, że w górę idzie dosłownie cały pochód ludzi, a przecież pomimo prawie bezchmurnego nieba, warunki są dla mniej wprawnych piechurów po prostu trudne. Co zresztą jest najzupełniej normalne, bo w górach praktycznie panowała już jesień. Cały wierzchołek oraz cała północna strona gór pokryta była szadzią. W miejscach, gdzie występują cieki wody, skała pokryła się warstwą lodu. Na wierzchołku zaczęło gromadzić się coraz więcej ludzi – czas schodzić w doliny. Na szlaku to samo, czyli tłoczno, a nawet bardzo tłoczno. Schodząc zaobserwowaliśmy, że zdecydowana większość ludzi idąca do góry, słabo radzi sobie na śliskiej skale oraz na odcinkach szlaku, gdzie zabezpieczony jest on łańcuchami. Jedni byli lepiej wyposażeni w odzież i sprzęt, inni gorzej, a jeszcze inni absolutnie beznadziejnie lub wręcz niedopuszczalnie. No dobrze, są łańcuchy, jest czego się przytrzymać,ale nie zmienia to faktu, że trzeba się umieć poruszać w takim terenie. To co zobaczyliśmy na wysokości Buli, czyli już w miejscu, gdzie nie ma łańcuchów, bo jest tam po prostu zbyt płasko, wprowadziło nas w osłupienie. Tuż powyżej Buli szlak przecina ciek wodny. Woda na niewielkim odcinku, dosłownie fragmentarycznie, rozlała się na ścieżkę i oczywiście zamarzła. W zasadzie zero kłopotu i trudności dla człowieka umiejącego poruszać się w górskim terenie i to niezależnie czy ma się raczki czy nie. Po prostu półtorametrowy banał do pokonania. A tu kolejka, deliberacje, dywagacje, różne dziwne sztuki, liny uprzęże i inne cuda i to wszystko w piargu. Jeszcze niżej już, pod Bulą, widzimy kobietę, sparaliżowaną prawdopodobnie otaczająca ją przestrzenią, leżącą, czołgającą się po skale. Tak czołgającą się po skalnej płycie o trudnościach 0. Nad nią grupka ludzi mobilizująca ją, aby się nie poddawała i szła (czołgała?) do góry! W drodze na Rysy bywa dość tłoczno (fot. Piotr Deska) Zimą nie jest lepiej, a zdecydowanie gorzej. Rysy to znane ratownikom miejsce. Co roku dochodzi tu do wypadków, w tym tych kończących się tragicznie. Są to wypadki związane z uprawianiem turystyki pieszej czy narciarstwa, związane w większym stopniu z brakiem umiejętności w poruszaniu się w terenie niż niebezpieczeństwami obiektywnymi. Nie pamiętam, aby tam wydarzył się jakiś wypadek związany z uprawianiem taternictwa. Wraz z przyjaciółmi zauważyliśmy, że uprawianie wspinaczki znacznie poprawia koordynację ruchową, co wymiernie poprawia bezpieczeństwo i kontrolę podczas poruszania się w terenie, zwłaszcza eksponowanym. W grudniu ubiegłego roku właśnie na Rysach o mały włos sam stałbym się wraz z przyjaciółmi ofiarą wypadku. Znajdowaliśmy się już w górnej części żlebu (rysa). Przed nami były dwie osoby, a poniżej pod żlebem kilka podchodzących w górę grup. Nagle zauważyłem powyżej jakiś ruch – bez żadnego ostrzeżenia, bez żadnych krzyków czy hałasu. Spostrzegliśmy, iż leci wprost na nas plecak. W ułamku sekundy zorientowałem się, że nie jest to plecak, tylko człowiek! Działo się to wszystko dosłownie w kilku sekundach. Zimą w tym miejscu żleb jest wąski i nie ma gdzie uciekać. Znajdowaliśmy się dokładnie na linii upadku. Widząc kątem oka zbliżająca się z ogromną prędkością ciemną bryłę zdążyłem tylko krzyknąć: uciekać pod skałę! Odskoczyliśmy dosłownie w ostatniej sekundzie. Spadający człowiek uderzył w nogę Stefana, co pokazuje jak niewiele brakowało… Z przerażeniem i bezsilnością patrzyliśmy, jak ten człowiek walczy o to, aby się zatrzymać, po czym zniknął nam z oczu za przełamaniem terenu. Pobiegłem na grzędę skąd zobaczyłem, że są przy nim inni ludzie. Nawiązałem kontakt głosowy. Okazało się, że poniżej był kolega ratownik z TOPR. Dla tego człowieka wszystko dobrze się skończyło. Zdziwiło mnie, że tego dnia na portalach społecznościowych chwalił się zdjęciami z zabandażowaną głową siedząc w Morskim Oku! Zszokowało mnie to, bo przecież o mało co nie zginął, o mało co nie pociągnął za sobą innych, którzy również mogli zginąć. Inny wypadek, tym razem z udziałem narciarza, który wjechał w grupę ludzi. Zginęły dwie osoby. Zastanawiałem się ze znajomymi, czy ten człowiek w ogóle rozumiał co się wydarzyło? Tamtego dnia rozmawiałem z ludźmi, którzy byli bezpośrednimi świadkami tego wypadku. A więc turysta ten próbował zejść ze szczerbiny poniżej wierzchołka do żlebu. Teren lekko stromy, tamtego dnia było twardo i miejscowo z polewkami szklistego lodu. Dla kogoś kto potrafi się poruszać w takich warunkach, teren nie nastręczał żadnych problemów. Ten człowiek próbował zejść najpierw twarzą do ekspozycji jak sprawiało to kłopot, to próbował twarzą do stoku, a gdy i to nie wychodziło stanął bokiem próbując zmienić pozycję i spadł. Trasa na Rysy (fot. Piotr Deska) Zarówno latem, jak i zimą widziałem w okolicach Rysów wielu turystów, którzy w ogóle nie powinni się tam znaleźć. Turystów nie umiejących poruszać się w terenie wysokogórskim lub poruszających się na granicy swoich możliwości/umiejętności, co również stanowi zagrożenie. Od kolegów pracujących w górach nie raz słyszałem, że obawiają się chodzić na Rysy, bo można stać się przez przypadek ofiarą wypadku. Założę się, że zdecydowana większość ludzi wchodząca na Rysy zimą nie rozumie jak bardzo różnią się warunki na szlakach po południowej stronie Tatr, od tych po północnej. Tu mała dygresja: wspomniany powyżej Stefan wspinając się trudną i odległą wschodnią ścianą Rysów (z doliny Ciężkiej), będąc w trakcie prowadzenia jednego z wyciągów oberwał termosem upuszczonym przez turystę na wierzchołku! Z kroniki wypadków tatrzańskich Giewont już wszystko widział Turystom siedzącym na wierzchołku Giewontu wskutek nieuwagi spada plecach wprost w północną przepaścistą ścianę. To ściana trudna nawet dla taterników. Dwóch turystów schodzi ścianą po plecak! Całonocna skomplikowana akcja ratowników TOPR ratuje im życie. Selfi nad wodospadem Kobieta pragnie zrobić sobie zdjęcie nad Wodogrzmotami Mickiewicza. Schodzi ze szlaku bo chce mieć zdjęcie jak najbliżej wodospadu. Wskutek upadku z kilkunastometrowego progu do wody ponosi śmierć. Nie wystarczy kupić sprzęt, trzeba umieć jeszcze nim się posługiwać Szlak na Przełęcz pod Chłopkiem. Turysta w schronisku chwali się przed innymi przypadkowo spotkanymi turystami, że zdobył Grossglocknera. Wysokość, jakżeby inaczej imponuje innym, przecież to 3798 metrów, więc wycieczka na Przełęcz pod Chłopkiem to banał. Było ich troje, mieli liny, uprzęże, raki, czekany. Ten, który poprzedniego wieczoru w schronisku przechwalał się swym bogatym doświadczeniem górskim, schodząc z Kazalnicy nie radzi sobie z terenem na szlaku. Traci równowagę i spada. Cudem lina zahacza się o występ skalny. Gdyby nie to, pociągnąłby za sobą pozostałą dwójkę. Tu już nastąpiła cała seria braku umiejętności, nie tylko w poruszaniu się zimą w takim terenie, ale również braku wiedzy, jak prawidłowo realizować asekurację z użyciem liny. Człowiek osunął się w eksponowany teren, a pozostała dwójka nie potrafi mu pomóc. Człowiek umiera wskutek głębokiej hipotermii. Przerażające, że takie sytuacje zdarzają się w Tatrach nie tylko latem… (fot, Michał Bilko) Umawianie na wspinanie Wypadki dotyczą także tych, którzy w góry chodzą się wspinać. Okolice Morskiego Oka. Na serwisie społecznościowym dwójka ludzi umawia się na wspinanie łatwą granią. W trakcie wspinaczki pomiędzy dwojga zupełnie nie znającymi się osobami – co jest najzupełniej zrozumiałe, bo przecież dopiero co się poznali w internecie – dochodzi do sprzeczki, która skutkuje tym, że rozwiązują się i każdy idzie w swoim kierunku. Jeden z nich schodzi samodzielnie z eksponowanej grani, drugi wzywa pogotowie, które udziela mu pomocy i bezpiecznie sprowadza w doliny. Partnerstwo w górach, to „trochę” więcej niż kliknięcie w klawiaturę. Chłopak/dziewczyna mnie rzucił/a Coraz częstszym zjawiskiem jest pojawianie się w górach ludzi w stanie obniżonej kondycji psychicznej czy wręcz depresji. Chłopak mnie rzucił, więc zakochałam się w górach i stałam się cenioną blogerką, tatro-maniaczką, mówiącą innym jakie to odbywam wycieczki, czasami udzielam rad innym mniej doświadczonym – chwali się na internecie dziewczyna. Góry to nie jest miejsce na rozładowywanie, a w istocie rzeczy kompensowanie swych frustracji. Góry to nie gabinet u specjalisty, jak wielu sądzi. Tu trzeba być specjalistą, a wtedy w górach stajemy się bezpieczni. Herosi z czekanem i rakami i z przypiętym na zewnątrz kubkiem na herbatę Motywacja wśród ludzi chodzących w góry jest różna. Częstym powodem jest najzwyklejsze pochwalenie się przed kolegami swoimi osiągnięciami. To rzecz ludzka… Tylko, że i tu należy zachować zdrowy rozsądek, bo jeżeli mój kolega chwali się wśród znajomych, że zrobił to czy tamto w górach, to wcale to nie znaczy, że stać mnie na to samo i że każda droga w górach jest dla mnie. Nie, nie każda. Na tym polega doświadczenie i to jest właśnie znajomość swych możliwości. Leżałem z kolegą na trawie przed schroniskiem w Starej Roztoce. Przysiadł się do nas turysta i spytał się nas, gdzie dzisiaj byliśmy. Odpowiedziałem, że nad Czarnym Stawem (wspinaliśmy się na Kazalnicy na drodze Małolata). Chłopak omiótł nas i otoczenie spojrzeniem gladiatora i stwierdził, że to my lecimy po piwo, bo on był wyżej, na Rysach! Chcąc nie chcąc, wysłuchaliśmy jego opowieści. Wybrał się na Rysy solo, usłyszeliśmy również, że jest tam bardzo trudno i że wchodząc na te Rysy udowodnił przed kolegami i koleżankami z jednego z popularnych forum poświęconych tematyce górskiej, że jest gościem i że właśnie o to chodziło, bo szydzili tam z niego. Przy tym wszystkim dodał, że o mało nie spadł i że niechcący zrzucił kamień na innych ludzi o co mieli do niego nieuzasadnione pretensje bo sami też rzucali! Coś tam wtrąciłem delikatne, że kask w górach, to bardzo przydatna rzecz… Po wysłuchaniu odszedł na Palenicę. Zwróciłem uwagę, że kasku nie miał, ale miał za to raki i czekan, a był to upalny sierpniowy dzień i w ogóle lato było ciepłe. Na jego plecaku dyndał przypięty stalowy kubek na herbatę… Zachodzę w głowę, kto tych ludzi tak uczy, chodzić z kubkami przypiętymi na zewnątrz plecaka, dzwoniącymi niczym barany na polu. Kiedyś w Tatrach takich się nie spotykało… Giewont jesienią i zimą, to wcale nie jest góra dla każdego (fot. Michał Bilko) Nieśmiertelni I tacy w góry przyjeżdżają, co szukają w nich śmierci. Chłopak wieczorem przychodzi do schroniska, świadkowie potem mówią, że było coś w nim dziwnego, że dziwnie mu z oczu patrzyło. Wyszedł i zaginął. Wiosną na jego szczątki natrafiają pracownicy lasu. Byłem świadkiem, gdy kobieta przychodzi do schroniska i pyta się kierownictwa, gdzie są tu góry w pobliżu, bo chce popełnić samobójstwo. W odpowiedzi usłyszała, że schronisko leży w dolinie, z dala od gór, że ma jeszcze długa drogę w górę. Rozczarowana tym faktem wróciła do domu, do bliskich. Mistrz z You Tube’a Po jednej z prelekcji zostałem poproszony przez grupę młodych ludzi, żebym przysiadł się do nich do stołu. Miałem chwilę wolnego czasu, więc to uczyniłem. Dowiedziałem się, że są grupą, która chodzi po górach, również poza szlakami w Tatrach i nazwali się Do Góry Nogami. No pięknie! Po chwili jeden jegomość zaczął reklamować grupę jako taką, co wszystkiego co związane z górami uczą się na You Tube. No ok – myślę – doszkalać zawsze się można, a nawet powinno i internet akurat może tu być przydatnym narzędziem. Ludzie z Do Góry Nogami jednak sprawę szkoleń inaczej widzą. Ze szkoleń na You Tube uczynili swój znak wizerunkowy, czym się chwalili przede mną twierdząc, że szkolenia z kwalifikowanymi, uprawnionymi instruktorami są zbędne, bo wszystko co należy wiedzieć jest w sieci, bądź można nauczyć się tego samemu zbierając doświadczenie. Istotnie ta grupa ma ,,do góry nogami” postawione pewne bardzo istotne kwestie dotyczące bezpieczeństwa w górach. Napiszę krótko. Nie chciałbym chodzić do dentysty, który wie wszystko z You Tube. Miałem ogromne szczęście, że na swej drodze spotkałem Marka Płonkę, Wacława Sonelskiego czy Jana Wolfa, to moi instruktorzy i tu jest kim i czym się pochwalić czy ekscytować. Pięć Stawów zimą (fot. Michał Bilko) Bezpieczeństwo przede wszystkim Proponowałbym chwilę refleksji nad sensem takiego postępowania. Historii związanych z wypadkami, niestety, można przywołać całe mnóstwo. Zima za pasem, a już mamy parę wypadków śmiertelnych. Nie ma co głowy chować w piasek, czy udawać, że nie ma problemu. Jesteśmy krajem nizinnym, wiedza o górach jest płytka, a dostępność sprzętu, który ułatwia trekking duża. Wypadki w górach będą się zdarzać, lecz gołym okiem widać, że problem narasta, a co za tym idzie ilość „niepotrzebnych śmierci”. Nadchodzi zima, dla turystów, którzy zaczynają przygodę z górami czy mają małe doświadczenie zawsze będę polecał szkolenia czy skorzystanie z usług przewodnika. Pozostając w temacie, na koniec polecam wpis mojego serdecznego kolegi Maćka Ciesielskiego, który jest świetnym alpinistą, ratownikiem, w górach pracuje z ludźmi, więc Jego głos jest tym bardziej cenny. MACIEK CIESIELSKI: “Nie lubię czytać, jak ktoś mówi mi co mam robić w górach, uważam, że góry są dla każdego i dopóki nie zagrażamy innym osobom lub w rzeczywisty sposób przyrodzie, możemy sobie robić co chcemy. Dlatego nie zwracam uwagi spotkanym osobom w górach nawet, jak robią największe głupoty, chyba że są z dziećmi i ryzykują ich życie. Długo się zastanawiałem, czy napisać tego posta, ale doszedłem do wniosku, że może kogoś zmusi to do jakiejś refleksji. Weekend spędziłem w moim ulubionym schronisku – w 5 stawach. W sobotę, w przepiękną pogodę, byłem w okolicy Zawratu. Od 1800 metrów był śnieg, rano bardzo zmrożony. Kiedy byłem na Zawracie – na 36 osób (specjalnie policzyłem) tylko 5 miało raki (w tym ja i dwójka moich gości). Przez cały dzień spotkałem tylko kilka osób, które miały czekany w rękach lub przy plecaku. Spotkałem tylko jedną! osobę w uprzęży, z absorberami, w rakach, z czekanem i w kasku. Generalnie ludzi z kaskami przez cały dzień spotkałem dosłownie kilku. W sumie, w zaśnieżonym, stromym (zagrożonym upadkiem) i momentami zlodowaciałym terenie, spotkałem tego dnia kilkaset osób… Bardzo wiele osób było w miejskich butach, lub “adidasach”, czasem zdarzały się jakieś “podejściówki” lub buty ponad kostkę. Wiele osób było słabo ubranych np. bez rękawiczek. Było bardzo dużo biegaczy, totalnie ubranych na lekko i w butach biegowych…. Teoretycznie, każdy niech sobie robi co chce, ale w tych miejscach np. zejście z Zawratu na Hale, jest tak, że każdy upadek kogoś wyżej może sprawić, iż ta osoba “wyczyści” cały podejściowy żleb i ktoś inny na tym ucierpi. Czyli przez naszą głupotę konsekwencje będzie ponosić ktoś inny… Na moich oczach, przy zejściu do “Piątki”, jedna osoba spadając podcięła 2 inne, na szczęście popołudniowy śnieg był na tyle miękki, że się wszyscy zatrzymali. Widziałem kilkanaście grup, grupek, często par, gdzie np. jedna z osób zupełnie sobie nie radziła, zsuwała się na tyłku, miała łzy w oczach lub ogromne przerażenie… Po co? Po co zabierać tam znajomych, rodzinę, partnerów życiowych, jeśli jest to dla nich niebezpieczne i nie sprawia im, przynajmniej w tym momencie, radości? (zaraz się pewnie dowiem, że to chodzi o przełamywanie swoich słabości…) Słyszałem też, na swój sposób szokujące mnie konwersacje. Np. turyści schodzący w kierunku Zawratu, informują tych podchodzących w kierunku Małego Koziego, “że nie da się przejść dalej – oni doszli do Koziej przełęczy i zawrócili” – oczywiście chodziło im o Honoratkę, która była tak zalodzona i z przykrytymi śniegiem łańcuchami, że bez liny jej trawers był bardzo niebezpieczny (czyli znajomość terenu zerowa). Pan na Zawracie startujący w stronę Małego Koziego mówi do znajomych – “widzimy się za 3h w Stawach, zejdę z Koziej ” Oczywiście pan bez raków i czekana, a w tych warunkach samo dojście do Koziej, zajęłoby prawie 3h z odpowiednim sprzętem i doświadczeniem. Zimy w Tatrach trzeba się nauczyć (fot. Michał Bilko) Albo to, pan bez sprzętu idzie już po zalodzonej i zaśnieżonej grani, ma przy plecaku raki, czekan i kask, ale informuje, że on je założy jak się zrobi to konieczne…. żeby nie było, właśnie podszedł na Zawrat od strony Hali… I ostatnie – co mnie martwi i denerwuje najbardziej – w grupie, u kogoś zaczyna występować instynkt samozachowawczy i po zejściu w “adidasach” ze Świnicy, chce schodzić do Pięciu Stawów, a znajomi ciągną go na Halę, bo tamtędy bliżej do auta, bo nie ma być pierdołą, bo przecież jest łatwo, bo każdy tam idzie bez raków… Nie chce prawić morałów, ale ludzie, mamy jedno życie, inni też mają jedno życie, nie ryzykujmy tak, nie jesteśmy nieśmiertelni. Jeśli nie szanujemy swojego życia lub mimo wszystko uważamy się za nieśmiertelnych, to szanujmy innych, a jeśli już macie gdzieś innych turystów, to szanujcie ratowników TOPR – na wszystkich facebookowych grupach poświęconych Tatrom, wszyscy z ogromnym szacunkiem odnoszą się do ich pracy. Lepiej zamiast pisać słowa uznania, po prostu starać się im ograniczać konieczność ratowania w takich warunkach, bo nawet najprostsza akcja łączy się z ryzykiem. Jeśli przyjedziemy w Tatry i warunki nas zaskoczą, bo na dole jest słonecznie i bez śniegu, a wyżej jest pełna zima, to zmieńmy nasze plany – pójdźmy gdzieś indziej, nic się nie stanie, góry nie zając – nie uciekną. Przygotujmy się też trochę do naszej wycieczki, spójrzmy na mapę, sprawdźmy warunki, a nie tylko prognozę pogody, weźmy chociaż jakieś raczki (to w szczególności do biegaczy:-) )Po prostu dajmy sobie szansę na powrót w doliny, do rodziny. 🙂 Ps. i grajmy w Totka, według mnie ludzie w ten weekend mieli tyle szczęścia, bo było tak mało wypadków, że wszyscy powinni zagrać, kilka “szóstek” na pewno będzie trafione. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia bezpiecznie w górach:-)” (Źródło: All Mountains – Maciek Ciesielski, guide & alpinist) Niezniechęconych i świadomych odsyłam do artykułu “Korona Gór Polski: Wejście na Rysy od polskiej strony” gdzie opisany został nie tylko sam szlak, ale również podstawowy sprzęt który ułatwi wejście i podniesie bezpieczeństwo (Uwaga: tekst traktuje o jeszcze ciepłym okresie złotej, polskiej jesieni – nie może stanowić podstawowego źródła wiedzy dla zimowych wejść!).
W tym sezonie często przełamujecie swoje bariery i wybieracie szlak na Rysy 💪 to trudna wyprawa, ale pod okiem doświadczonego przewodnika tatrzańskiego jakby trochę łatwiejsza 🙂 Zapraszam do rezerwacji wycieczek- mam jeszcze wolne terminy.
Wyprawa na Rysy Autor Wiadomość elmbek Postów: 5 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Sep 2008 Status: Offline Wyprawa na Rysy Witam wszystkich, można powiedzieć, że jestem fanem zdobywania szczytów - tyle, że początkującym. Do tej pory udało mi się wejść na na mało znaczące szczyty. Obecnie planuję wyprawę na Rysy od strony Morskiego Oka. Czy mógłby ktoś, z osób, które już taką wyprawę odbyły, przesłać plan, udzielić cennych wskazówek odnośnie tej wyprawy? Konkretnie, zależałoby mi na planie. Sam jestem w fazie jego tworzenia. Dodam tylko, że interesowałoby mnie zejście na stronę słowacką - oczywiście nocleg na Słowacji - czy któraś opcja jest szczególnie polecana? Z góry dziękuję za wszelkie informacje i pomoc. To bardzo ważna wyprawa dla mnie - pierwsza taka i chciałbym, żeby wszystko było dograne idealnie. Pozdrawiam serdecznie. 11-09-2008 04:32 PM paaulo snow addict Postów: 1,625 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Mar 2007 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy Dobra pogoda + wczesne wyjście (unikniesz tłumów). Patrz na prognozy pogody, bo straszą, że śniegiem ma sypnąć. Rok temu we wrześniu szedłem już zaśnieżonym żlebem. 11-09-2008 04:47 PM Stasiu Postów: 17,663 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Mar 2008 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy Ja dodam, że wejście na Rysy to jedna z podstaw wspinaczek w Taterkach. Przy dobrej kondycji, pogodzie - bez problemu. Całodniowa wycieczka. Faktycznie trzeba uważać na wcześny śnieg. Zejście na słowacką stronę jest technicznie łatwiejsze. Schronisko pod Wagą - może być tłoczno albo wogóle miejsca nie będzie. Wygodniejsze jest Chata przy Popradzkim Jeziorze. Musisz jednak się pośpieszyć, bo masz na to już mniej jak dwa miesiące. Najlepiej będzie kiedy trafisz na pogodę Babiego Lata. Powodzenia i czekam na relację Elmbeku Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają. 11-09-2008 05:28 PM Postów: 8,837 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Nov 2006 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy Witam wszystkich, można powiedzieć, że jestem fanem zdobywania szczytów - tyle, że początkującym. Do tej pory udało mi się wejść na na mało znaczące szczyty. Obecnie planuję wyprawę na Rysy od strony Morskiego Oka. Czy mógłby ktoś, z osób, które już taką wyprawę odbyły, przesłać plan, udzielić cennych wskazówek odnośnie tej wyprawy? Konkretnie, zależałoby mi na planie. Sam jestem w fazie jego tworzenia. Pozdrawiam serdecznie. W przyszłym,przyszłym roku-kolego. Zachęcam do wizyty czynnej w wątku przedstaw się. 11-09-2008 06:20 PM Zoe Postów: 837 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Jun 2008 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy A ja jeszcze dodam, że droga do Moka jest zamknięta i trzeba iść przez 5 stawów. 11-09-2008 06:21 PM Postów: 8,837 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Nov 2006 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy A tak nawiasem-tego typu pytania-zadaje się w tematach "Turystyki górskiej"... Hej ....jest tam jaki moderator-niechże już to przenosi..... 11-09-2008 06:24 PM elmbek Postów: 5 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Sep 2008 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy Dzięki za info Wycieczkę planuję na 2009 - nie będę porywał się z motyką na Słońce na późną jesień czy zimę, kiedy śniegu w górach jest więcej;D "A ja jeszcze dodam, że droga do Moka jest zamknięta i trzeba iść przez 5 stawów" (cyt. za ZOE) - w jakim sensie droga do Morskiego jest zamknięta? - cały rok? Z tego, co mi wiadomo, to np. ze schroniska w Rozłoce przez 5 stawów jest ponad 4h drogi do Moka, tylko jakim tempem?:/ 13-09-2008 03:08 PM Zoe Postów: 837 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Jun 2008 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy Remont sławnego asfaltu. Zamknięta jest od od początku września. Ale jak wycieczkę w 2009 planujesz dopiero i to nie w zimie, to już na pewno zdążą otworzyć 13-09-2008 03:55 PM margit Putinowa Postów: 1,217 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Jan 2008 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy Myśle, że muszą skończyć przed zimą, bo potem już nic nie zrobią, a jak nie zdążą, to zima może popalić i zniszczyć to co nie skończyli. I feel every mountain I hear every tree I know every ocean I taste every sea (...) 13-09-2008 04:12 PM elmbek Postów: 5 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Sep 2008 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy dzięki za wszelkie informacje przepraszam, że tak rzadko odwiedzam forum, ale nowe obowiązki całkowicie mnie pochłaniają. Myślicie, że będzie duży problem z przenocowaniem w Moka? bo jeżeli chciałbym wyruszyć przez 5 stawów to zaczynając załóżmy o 6 rano na szycie Rysów byłbym wieczorem:/ wracając nawet do Polski byłoby już stosunkowo późno :/ 17-09-2008 02:24 PM Arrow Postów: 142 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Aug 2008 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy Udało nam się wejść z kolegą na Rysy w ostatnią niedzielę ( W poniedziałek już był śnieg. Przespaliśmy się w Moku i rano wystartowaliśmy. Nawet udało się dostać miejsce bez rezerwacji. Młodzież jest kierowana na podłogę a "dziadki" do łóżeczka. My dostaliśmy łóżeczko :-). Na dole było zimno (wieczorem koło 0st) i mgła ale jak się przeszło chmury (na wys to było przepięknie. To jest straasznie daleko i strasznie stromo - nogi bolą mnie do dzisiaj :-). pozdrawiam Tomek 17-09-2008 06:58 PM Pedro Administrator Postów: 5,505 Grupa: Administratorzy Dołączył: Jul 2006 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy Gratulacje Arrow, takie chmury z góry to warto zobaczyć Druga fota jak dla mnie szczególnie oddaje klimat. Jedynie szkoda, że na szczycie tyle ludzi było, ale pewnie i tak wyprawa warta wspomnień Górskie Forum Internetowe - Górski Świat ( 17-09-2008 07:21 PM Aga Postów: 1,959 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Nov 2007 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy Arrow rewelacyjne te chmury-fotka 1 i 2 super! "Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował, tego czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślny wiatr. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj. " 17-09-2008 07:42 PM Arrow Postów: 142 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Aug 2008 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy Gratulacje Arrow, takie chmury z góry to warto zobaczyć Dzięki, chmury były obłędne - cała Polska przykryta chmurami i wystające szczyty. W sobotę zastanawialiśmy się czy iść i na szczęście poszliśmy. Dawno nie widziałem nic tak pięknego - poza Glocknerem :-). Trzeba patrzyć na prognozie na wysokość chmur niskich. Tomek 17-09-2008 08:34 PM Stasiu Postów: 17,663 Grupa: Zarejestrowani Dołączył: Mar 2008 Status: Offline RE: Wyprawa na Rysy Arrow, nóżki bolały, bo nie możesz dostać takiej pogody tylko tak od siebie. Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają. 17-09-2008 09:16 PM
- Յиտуκутуб նէбач
- Γоцոнቺбонէ եպуኃըጊипե иги
- Врቲዓошюд ዛուснущ խዋևջыземርկ ነξ
- Цሥшавθգощ доβахиջ
- ቆጋзвεծе աρеքը
- ጰедо слէտизв ю
- Велωշесуሐθ снюሰ еֆутун
- Оվաшувсεዚ анիςէшо ичጧላуቨ
Do tragicznego zdarzenia doszło wczoraj w godzinach popołudniowych. Po ponad 1000-metrowym upadku zginęła 21-letnia turystka, która na wycieczkę na Rysy wybrała się w raczkach i z kijami trekkingowymi. Około godziny 16:30 ratownicy otrzymali zgłoszenie od kobiety, której koleżanka tuż po rozpoczęciu zejścia z Rysów
Pozostałe ogłoszenia Znaleziono 11 ogłoszeń Znaleziono 11 ogłoszeń Twoje ogłoszenie na górze listy? Wyróżnij! Lego Duplo wyprawa na ryby biwak Klocki » Klocki plastikowe 40 zł Jelenia Góra, Cieplice Śląskie-Zdrój wczoraj 11:38 LEGO Duplo 10583 wyprawa na ryby Klocki » Klocki plastikowe 85 zł Aleksandrowice 20 lip Lego 10583 wyprawa na ryby Klocki » Klocki plastikowe 70 zł Gliwice, Obrońców Pokoju 19 lip LEGO Duplo wyprawa na ryby Klocki » Klocki plastikowe 40 zł Baniocha 14 lip Zestaw lego duplo 5654 wyprawa na ryby Klocki » Klocki plastikowe 50 zł Nawojowa 13 lip LEGO Duplo 10583 Wyprawa na ryby Klocki » Klocki plastikowe 85 zł Kraków, Grzegórzki 13 lip LEGO DUPLO 10583 Wycieczka na ryby. Wypraw do lasu Klocki » Klocki plastikowe 55 zł Wrocław, Fabryczna 12 lip Norwegia, wyprawy na ryby 2022 r, Molwa, Dorsz, Halibut Sport i Hobby » Wędkarstwo 2 150 zł Poznań, Chartowo 8 lip Lego duplo Wyprawa na ryby 10583 Klocki » Klocki plastikowe 60 zł Wrocław, Fabryczna 29 cze LEGO Duplo wyprawa na ryby 10583 Klocki » Klocki plastikowe 100 zł Do negocjacji Dąbrowa Chełmińska 29 cze Wyprawa do lasu i na ryby LEGO Duplo Klocki » Klocki plastikowe 49 zł Gdańsk, Zaspa Młyniec 28 cze Czy chcesz zapisać aktualne kryteria wyszukiwania? Zapisz wyszukiwanie Zobacz zapisane
Minimalna temperatura: -13 °C, Maksymalna temperatura: -9 °C, Prędkość wiatru: 8 km/h, Opady śniegu: 4 mm. W nocy z piątku na sobotę najniższa spodziewana temperatura to -13 °C, natomiast wiatr ma mieć prędkość do 5 km/h. Opady śniegu mają wynieść 4 mm. Spadnie świeży śnieg. 9,99 zł. 19,99 zł. 49,99 zł.
Szanowni Państwo, w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Jeśli nie wyrażają Państwo zgody, uprzejmie prosimy o dokonanie stosownych zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej. Nie pokazuj więcej tego komunikatu
Artura Hajzera, która miała za cel przygotować działania Polaków do zimowej próby zdobycia drugiego szczytu świata, rozmawiamy z jednym z członków wyprawy - Jarosławem Botorem. Letnia wyprawa na K2 2016, miała miejsce w dniach 15.06.2016 – 23.07.2016. W skład zespołu, oprócz Jarosława Botora weszli: Jerzy Natkański (szef
Rozważasz trasę rowerową w woj. małopolskim? Podpowiadamy, gdzie warto się wybrać. Wybraliśmy 10 ciekawych tras. Mogą mieć różne stopnie trudności czy dystansu, dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie. Razem z Taseo proponujemy Wam 10 tras na wycieczkę rowerową w woj. małopolskim. Co tydzień wybieramy inny zestaw. Zobacz, jakie trasy rowerowe w woj. małopolskim proponujemy na po woj. małopolskimWe współpracy z Traseo wybraliśmy dla Was 10 tras rowerowych w woj. małopolskim, które polecają inni rowerzyści. Wybierz najlepszą dla wyruszysz na wyprawę, sprawdź, jaka będzie pogoda. 🚲 Trasa rowerowa: błonia krakowskie - tor kajakowy - Las WolskiPoczątek trasy: Kraków Stopień trudności: Dystans: 26,62 km Czas trwania wyprawy: 2 godz. i 46 min. Przewyższenia: 289 m Suma podjazdów: 937 m Suma zjazdów: 834 m Trasę rowerową mieszkańcom poleca na krakowskich błoniach, z których kierujemy się na most dębnicki, za mostem wjeżdżamy na rowerową ścieżkę i nią dotrzemy aż do toru kajakowego. Ścieżka jest wydzielona, bezpieczna (bez samochodów) i prowadzi bulwarami wiślanymi. To jest najbardziej rekreacyjny odcinek naszej wycieczki. Czasami ilość rowerzystów i rolkarzy może być duża i wymaga od nas uwagi. Docieramy do toru kajakowego, gdzie możemy odpocząć i pooglądać osoby trenujące. Przekraczamy Wisłę mostem dla rowerzystów i skręcamy w prawo na ul. Mirowską (tu na chwilę włączamy się do normalnego ruchu drogowego), następnie Orlą i Bielańska docieramy do Ks. Józefa. Skręcamy w aleję Wędrowników i znowu opuszczamy ruch uliczny. Będziemy się wspinać pod ZOO. Możemy na chwile odbić od naszej trasy w prawo i zobaczyć opactwo na Bielanach. Kierujemy się na parking przy wejściu do ogrodu zoologicznego. Możemy tu w cieniu odpocząć i coś przekąsić. Z parkingu ruszamy niebieskim szlakiem do ulicy Starowolskiej. Ten odcinek możemy modyfikować na wiele sposobów. Oprócz szlaku niebieskiego możemy wybrać żółty lub którąkolwiek ścieżkę prowadzącą w dół. Prędzej czy później i tak trafimy na szlak niebieski lub żółty. Po dotarciu do ulicy Starowolskiej kierujemy się lewo aż do Królowej Jadwigi następnie w lewo w Ludmiły Korbutowej. Przekraczamy most na Rudawie i wzdłuż Rudowy wracamy na jest łatwa. Odcinek przez las wolski pozwala na zabawę i nabieranie wprawy w jeździe w będzie pogoda?Pogoda na weekend dla Krakowa🚲 Trasa rowerowa: Pętla z zaliczeniem zamku TęczynPoczątek trasy: Krzeszowice Stopień trudności: Dystans: 22,83 km Czas trwania wyprawy: 2 godz. i 55 min. Przewyższenia: 163 m Suma podjazdów: 366 m Suma zjazdów: 384 m Witek1964 poleca tę trasęWycieczka rowerowa z Wolo Filipowskiej z punktem docelowym którym był zamek Tęczyn. Byłem tam kiedyś około 20 lat temu i byłem zdziwiony bo wiele się zmieniło. Zamek od 2010 jest w remoncie. Można wejść na wieżę. Odnowiono fragmenty murów. Generalnie robi dużo lepsze wrażenie niż dawniej. Co prawda trzeba kupić bilet za 7 zł np ale w końcu ktoś musi sfinansować zabiegi upiększające. Sama trasa rowerowa miała być dłuższa bo planowaliśmy jechać zielonym szlakiem z Krzeszowic do Sanki i dalej do Rudnej ale wszechobecne błoto sprawiło że zdecydowaliśmy o skróceniu rundy o około 11 km i jeszcze przed autostradą skręciliśmy na czerwony szlak prosto w stronę zamku. W kilku miejscach trzeba było zejść z roweru i prowadzić go po kostki w bagnie. W sumie fajnie ale gdyby pogoda była dłuższy czas słoneczna byłoby na pewno lepiej. Poziom trudności średni ale zależny zdecydowanie od pogody. Kilka stromych podjazdów w tym pod zamek jak dla mnie nie do pokonania na będzie pogoda?Pogoda na weekend dla Krzeszowic🚲 Trasa rowerowa: Pieniny 2013Początek trasy: Szczawnica Stopień trudności: Dystans: 88,91 km Czas trwania wyprawy: 30 godz. i 58 min. Przewyższenia: 834 m Suma podjazdów: 2 645 m Suma zjazdów: 2 673 m Under poleca tę trasę rowerzystomOgraniczenia i limity nie interesują NAS - Pieniny 2013Ostatni weekend czerwca niesie za sobą niezapomnianą wyprawę i dwudniową przygodę w licznym rowerowym towarzystwie. Nie po raz pierwszy powtarzam, że najważniejszą wartością w życiu jest progres. Już na wstępie można takowy zauważyć patrząc na termin w którym pojechaliśmy. Rok wcześniej taką trasą kończyliśmy sezon i była ona najdłuższą z dotychczasowych jeżdżąc po górach. W tym roku już w czerwcu nie bacząc na warunki pogodowe wybieramy się w góry popedałować. Wielkim walorem naszej wyprawy jest liczba „bajkoholików”, którzy podjęli się wyzwania jakim jest zdobycie razem jako punkt wyjściowy obraliśmy sobie Szczawnicę. Stamtąd po wypakowaniu się i przygotowaniu rowerów do jazdy ruszyliśmy w trasę. Rozpoczęliśmy jazdę z domu Tomka ulokowanym przy malowniczym deptaku, który ciągnie się wzdłuż Grajcarka przez całą długość Szczawnicy. Niestety już w Krościenku nad Dunajcem musieliśmy zrobić pierwszy postój ze względu na ulewę, która prędzej czy później by nas dopadła. Jednak dobry nastrój nas nie opuszczał. Po mniej więcej 0,5h ruszyliśmy dalej. Kierowaliśmy się na Grywałd, aby ominąć część trasy biegnącej główną szosą. Tam mieliśmy pierwszy podjazd. Na szczycie jak to w górach rozciąga się piękny widok na pobliskie góry i doliny. Następnie zjechaliśmy znowu do drogi głównej i uderzyliśmy znów do góry na Hałuszową. Co ważne wjechaliśmy w teren, czyli to co kochamy najbardziej. Wokół nas roztacza się Pieniński Park Narodowy. Dojechaliśmy do Sromowców Wyżnych. No może troszeczkę się rozpędziłem z tym „dojechaniem”, ja przejechałem Sromowce Wyżne i zjechałem aż do zbiornika jeziora Sromowieckiego. Dlatego też byliśmy zmuszeni zmienić drogę i pojechać przez Słowację resztę trasy. Ale nie ma czego żałować. Widok na zaporę i zamek w Niedzicy zapiera dech w piersiach, a na marginesie wyznaję zasadę, że na zjazdach się nie zatrzymuje xD. Kontynuujemy podróż po stronie naszych południowych sąsiadów, ale czym by był pobyt na Słowacji bez wyzerowania chociaż jednego „Zlatego”. Oczywiście nikt z nas nie jest zwolennikiem spożywania trunków podczas jeżdżenia, ale wyszło jak wyszło. Po niedługim postoju w Czerwonym Klasztorze jedziemy twardo już do Szczawnicy. Muszę przyznać, że ten odcinek doliny Dunajca jest wyjątkowo piękny. Szutrowa ścieżka biegnąca wzdłuż rzeki, a ponad nami skalne ściany. Zrobiwszy 40km dojeżdżamy z powrotem do Szczawnicy. Zdajemy sobie sprawę, że najłatwiejsza część za nami. Najwyższy czas uzupełnić braki energii pysznym obiadkiem przy deptaku nad Grajcarkiem. Po mniej więcej godzinnej przerwie ruszamy główną drogą biegnącą przez Szczawnicę, a następnie odbijamy w ulicę Sopotnicką. Pierwszy odcinek biegnie asfaltem, ale niedługo później zaczyna się utwardzona leśna droga i tak aż na można powiedzieć, że było łatwo. Na podjazdach o większym nachyleniu droga jest utwardzona 30cm kamieniami, które podczas dużej wilgotności stanowią nie lada śliską przeszkodę. Przez ok. 70% podjazdu towarzyszył nam rzęsisty deszcz. W niektórych momentach nie było możliwości wyjechać i musieliśmy podprowadzać rowery, co po przebyciu 50km jest bardzo wyczerpujące. Ale motywowani silną wolą i hartem ducha daliśmy radę. Ten widok masztu na Prehybie to naprawdę coś niepowtarzalnego. Zmęczeni i usatysfakcjonowani zwycięstwem nad samym sobą bawimy się przy dzień wyprawy to zdecydowanie łatwiejsza trasa w porównaniu z...1 dzień: kółeczko wokół Pieniny + podjazd pod Prehybę(60,52km; 4h 19min; 14,01km/h; 60,28km/h)2 dzień: zjazd z Prehyby przez Wielki Rogacz, Obidzę i Jaworki(32,25km; 2h 10min; 14,84km/h; 44,76km/h)SUMA statystyki według licznika na rowerze:dystans: 92,77km czas na rowerze: 6h 29min średnia prędkość: 14,43km/h max. prędkość: 60,28km/h Ekipa: Paulina, Gruby, Kania, Tomek, Parys, Przemo, Wojtek, UnderNawigujJaka będzie pogoda?Pogoda na weekend dla Szczawnicy🚲 Trasa rowerowa: Z Krakowa na Pustynię BłędowskąPoczątek trasy: Kraków Stopień trudności: Dystans: 108,49 km Czas trwania wyprawy: 7 godz. i 45 min. Przewyższenia: 252 m Suma podjazdów: 1 849 m Suma zjazdów: 1 805 m poleca tę trasęTrasa przyjemna dla rowerzystów ceniących sobie mieszane drogi. Starałem się unikać bardziej ruchliwych odcinków dróg krajowych, jednak kilka się wkradło. Odcinek przez Sułoszową następnie z Kluczy do Olkusza i ostatni przez Brzezie do Krakowa. Większość jednak to drogi mało ruchliwe czy też odcinki wyznaczonych tras rowerowych wiodące przez las. Na trasie dużo ciekawych miejsc do zobaczenia. Mój ulubiony rejon przez Prądnik Korzkiewski, Ojców po Pieskową Skałę. Jak również odnowiony zamek w Rabsztynie i cel wycieczki Pustynia Błędowska. Panorama na pustynię z punktu widokowego Czubatka robi wrażenie. Obszar ten zwany "Polską Saharą" to największy teren występowania piasków śródlądowych w Europie. Niecałe 100 lat temu można tu było obserwować zjawisko fatamorgany i burze piaskowe. Częścią drogi powrotnej jest ciekawy odcinek od Witeradowa przez Racławice, Paczółtowice, Doliną Racławki po Dubie. Trasa może trochę wymagająca ze względu na odległość. Mając jednak duży zapas czasowy, nie jest trudna. Polecam i życzę pozytywnych wrażeń :)NawigujJaka będzie pogoda?Pogoda na weekend dla Krakowa🚲 Trasa rowerowa: Tenczyński I Rudniański Park Krajobrazowy i ...Początek trasy: Krzeszowice Stopień trudności: Dystans: 99,65 km Czas trwania wyprawy: 7 godz. i 56 min. Przewyższenia: 169 m Suma podjazdów: 2 105 m Suma zjazdów: 2 119 m Trasę rowerową mieszkańcom poleca AzaWycieczka po parkach krajobrazowych. Jak sama nazwa wskazuje, nacieszymy się pięknem otaczającej przyrody :-). Parę parków i rezerwatów odwiedzimy po drodze: Tenczyński, Rudniański, Doliny Mnikowskiej, Doliny Potoku Rudno. Piękna przyroda w szczególności w dolinkach, szum strumieni, dookoła wyrastające skałki - nieustannie mnie zachwycają :-). Do obejrzenia piękne panoramy okolic i nie tylko. Oczywiście nie obeszło się bez niespodzianek na trasie ale zaznaczyłem newralgiczne miejsca. Wycieczka na pewno nie dla dzieci a przynajmniej tych młodszych ze względu na trudy przewyższeń jakie trzeba pokonać. Traska przebiega szlakami rowerowymi oraz turystycznymi. Jak wiadomo szlak pieszy to nie przelewki i czasami może nas zaskoczyć. Najlepiej wybrać się w porze naprawdę suchej, unikniemy w wielu miejscach będzie pogoda?Pogoda na weekend dla Krzeszowic🚲 Trasa rowerowa: Z Krakowa na Rysy rowerem i pieszo (1 dzień)Początek trasy: Kraków Stopień trudności: Dystans: 119,24 km Czas trwania wyprawy: 1 min. Przewyższenia: 931 m Suma podjazdów: 2 181 m Suma zjazdów: 1 389 m Mansi5 poleca tę trasę rowerzystomTrasa omijająca zakopiankę. W okolicach Łysej Polany zostawiłem rower i dalej pieszo na Rysy (trasy pieszej nie ma w śladzie - bo i po co - każdy ją zna).Ślad w większości oryginalny, ale miejscami posklejany ze względu na słabą baterię w 1 miejsce polecam ominąć - kawałek szlaku czerwonego pomiędzy Zaskale a Szaflarami wzdłuż rzeki Rogoźniczek (zgubiłem chyba szlak i przedzierałem się tam przez trawy). Poza tym trasy asfaltowe lub łatwe trasy szutrowe w okolicach można by też nieznacznie zmodyfikować, tak aby była tylko będzie pogoda?Pogoda na weekend dla KrakowaSprawdź rowery i akcesoria dla CiebieMateriały promocyjne partnera 🚲 Trasa rowerowa: Do Doliny ChochołowskiejPoczątek trasy: Zakopane Stopień trudności: Dystans: 36,87 km Czas trwania wyprawy: 8 godz. Przewyższenia: 309 m Suma podjazdów: 560 m Suma zjazdów: 542 m Trasę dla rowerzystów poleca BikePointJedna z najbardziej popularnych tras rowerowych. Prowadzi z Zakopanego przez Kiry, Dolinę Chochołowską, aż do schroniska na Polanie Chochołowskiej. Wracamy tą samą drogą, po wcześniejszym skosztowaniu oscypka w jednej z licznych bacówek mijanych po będzie pogoda?Pogoda na weekend dla Zakopanego🚲 Trasa rowerowa: Wzdłuż Dunajca i wokół Jez. trasy: Szczawnica Stopień trudności: Dystans: 62,71 km Czas trwania wyprawy: 5 godz. i 47 min. Przewyższenia: 299 m Suma podjazdów: 1 402 m Suma zjazdów: 1 426 m Lemur36 poleca tę trasęW drugim dniu pobytu w Pieninach pojechaliśmy w trasę wzdłuż Dunajca i dookoła Jez. Czorsztyńskiego. Podczas podróży towarzyszyły nam niesamowite widoki i piękno przyrody. Do pełni szczęścia zabrakło więcej ścieżek rowerowych, albo chociażby poboczy na drogach, co umożliwiłoby bezpieczniejsze poruszanie się po tych przepięknych będzie pogoda?Pogoda na weekend dla Szczawnicy🚲 Trasa rowerowa: Z Krościenka do trasy: Szczawnica Stopień trudności: Dystans: 16,02 km Czas trwania wyprawy: 1 godz. i 51 min. Przewyższenia: 135 m Suma podjazdów: 376 m Suma zjazdów: 391 m Lemur36 poleca tę trasęSzczawnica to miasto uzdrowiskowe z 200-letnią tradycją leczniczą, położone w Beskidach Zachodnich, w dolinie potoku Grajcarka. Jest tu znakomity mikroklimat sprzyjający poprawie zdrowia i kondycji górnych dróg oddechowych. Do największych atrakcji możemy zaliczyć: Promenadę o długości około 1800m biegnącą wzdłuż Grajcarka, Park Górny i Dolny, zabytkowe budynki kurortowe z XIX wieku, kolej krzesełkową na będzie pogoda?Pogoda na weekend dla Szczawnicy🚲 Trasa rowerowa: Pętelka z Krakowa przez Dolinę Prądnika, Pieskową Skałę i Dolinę BędkowskąPoczątek trasy: Kraków Stopień trudności: Dystans: 57,32 km Czas trwania wyprawy: 4 godz. i 31 min. Przewyższenia: 264 m Suma podjazdów: 1 062 m Suma zjazdów: 1 021 m Trasę rowerową mieszkańcom poleca przyjemna pętelka przez dwie piękne dolinki i teren Ojcowskiego Parku Narodowego. Trasa nie sprawia wielkich problemów. Ja pokonałem ją po kilku dniach deszczowych, przez co odcinek Doliny Będkowskiej od strony Jerzmanowic w pobliżu źródeł Będkówki, wspomnianego w opisach zdjęć wywierzyska był bardzo błotnisty i w kilku miejscach trzeba było zejść i przeprowadzić rower. Trasa bogata w ciekawe miejsca zarówno przyrodnicze, jak i historyczne, Brama Krakowska, Zamek w Ojcowie, Kaplica na wodzie, Maczuga Herkulesa, Zamek królewski w Pieskowej Skale, Brama Będkowska to jedne z wielu miejsc na trasie. Polecam i życzę przyjemnej jazdy :)NawigujJaka będzie pogoda?Pogoda na weekend dla to portal oraz darmowa aplikacja mobilna na urządzenia z systemami android lub iOS. Znajdziesz tu ponad 200 000 tras! Możesz nagrywać własne ślady podczas wycieczek lub podążać trasami pozostałych użytkowników. Szukaj inspiracji zdjęcia, dodawaj opisy, a później wyślij zapisaną trasę na Będziesz mieć możliwość dodatkowej edycji danej trasy. Możesz również podzielić się nią z innymi użytkownikami Traseo lub zachować jako prywatną tylko dla siebie. Sprawdź wszystkie możliwości Traseo, zainstaluj aplikację i ruszaj na szlak!
. 209 170 102 170 314 170 267 298
całodzienna letnia wyprawa na rysy