Niezręcznie się czuję pisząc ten post, bo miało to wyglądać zupełnie inaczej. Wtajemniczyłam Was w moje poszukiwania auta, bo jak wspomniałam w poście z planami na 2018 rok – planowałam wziąć leasing na nowy samochód i chciałam podzielić się z Wami swoimi odczuciami i doświadczeniem. Ostatecznie jednak sprawy potoczyły się inaczej i w pierwszej kolejności postanowiłam uporządkować w osobnym poście cały proces kupowania samochodu z salonu. Nie z perspektywy eksperta, a po prostu osoby, która pierwszy raz zmierzyła się z takim zadaniem 😉 powiem, jak to wyglądało krok po kroku i czym ja kierowałam się przy wyborze samochodu. Prosiło mnie o to kilka osób, ale może jeszcze komuś będzie się chciało to przeczytać. Czy opłaca się kupować auto w salonie? Moje dwa poprzednie auta były samochodami używanymi i zakup obu kosztował mnie sporo stresu. Nie mam w najbliższej rodzinie nikogo, kto miałby doświadczenie w zakupie samochodów używanych, więc wszystkim zajmowaliśmy się my dwoje – wówczas początkujący kierowcy. I choć moje ostatnie auto kupiłam, kiedy miało już 9 lat, sama przejeździłam nim drugie tyle. Stąd wiem, że w relacji z samochodem jestem długodystansowcem i znowu szukam czegoś na około 10 lat. I właśnie dlatego postanowiłam kolejny samochód kupić już w salonie. Bez obaw, że jest powypadkowy, że felerny, że sprzedawca mnie oszuka… Oczywiście nie obeszło się bez ostrzeżeń życzliwych ludzi, że kupowanie auta z salonu nie ma sensu, bo po przejechaniu pierwszych kilometrów samochód traci na wartości. Byli i tacy, którzy twierdzili, że straci nawet 30%. Nooo… Nie. To by było zbyt piękne dla kupujących samochody używane, ta liczba jest mocno zawyżona, a zdaje się, że ktoś pisał mi nawet o większym spadku wartości. Poza tym kiedy kupujemy samochód na 10 lat, to czy ten spadek wartości ma znaczenie? Dla mnie nie. Bo przez 10 lat będę miała względny spokój od wymiany najpoważniejszych rzeczy. Niektórzy ostrzegają też, że samochody teraz robią tak, że zaczynają się psuć po okresie gwarancji… Prawda to, czy mit? Nie wiem, przekonam się sama, zanim puszczę taką opinię w świat. Kupowanie auta w salonie – od czego zacząć? Opiszę ten proces, bo dla mnie wcale nie był on oczywisty. Niedawno dowiedziałam się, że na nowy samochód czasami czeka się przez wiele miesięcy! Ja miałam to szczęście, że na zakup zdecydowałam się w okresie wyprzedaży rocznika 2017. Dzięki temu mogłam kupić auto już wyprodukowane, czekające w magazynie. Wiązały się z tym pewne ograniczenia, bo np. u pierwszego dealera okazało się, że wybrany przeze mnie model jest dostępny tylko w niepodobającym mi się kolorze… No ale po kolei! Od czego zacząć poszukiwania samochodu? Pierwsze co musimy zrobić, to oczywiście zdecydować, jakie samochody w ogóle nas interesują. Jaki segment, rodzaj, silnik itd. Taka preselekcja jest konieczna, jeśli nie chcemy poświęcać zbyt wiele czasu na wizyty w salonach. No chyba, że ktoś ten czas posiada i uśmiecha mu się odbywanie kilkunastu jazd próbnych… Ja lubię samochody, ale bez przesady ;). Kiedy wybierzemy kilka interesujących nas modeli, możemy umówić się na jazdy próbne, co można zrobić przez internet, wypełniając odpowiedni formularz na stronie internetowej danej marki. Później przychodzi czas na spotkania ze sprzedawcami i tutaj mam tylko jedną wskazówkę – dobrze mieć do tego dystans i być sceptycznie nastawionym. Lepiej od razu nie zdradzać swoich preferencji i np. przywiązania do marki. Warto wręcz podkreślać walory konkurencyjnych marek i aut, które bierzecie pod uwagę. To wszystko przyda się na etapie ewentualnych negocjacji. U mnie pan w jednym salonie był nieugięty, co do ewentualnych rabatów i dodatków, dopóki nie pokazałam mu wyposażenia konkurencyjnego auta w podobnej cenie. Na początku zaniemówił 😉 a potem okazało się, że jednak coś niecoś jest w stanie z ceny zejść. No i pamiętajcie, że komuś będzie trzeba odmówić… Z pewnością przyjdzie Wam to łatwiej, jeśli będziecie podchodzić do tego tematu dość chłodno. Jazda testowa Przed jazdą testową moim zdaniem fajnie jest obejrzeć lub przeczytać sobie jakieś testy danego modelu auta. Dzięki temu będziecie wiedzieli na co zwrócić uwagę podczas oglądania go na żywo. Powiem na takim drobnym przykładzie – ja testowałam Kia Stonic i wcześniej przeczytałam, że w tym aucie jest dość niefortunnie ulokowany próg, którym można się ubrudzić podczas wychodzenia. Odbyłam swoją jazdę, wysiadłam z samochodu, weszłam z powrotem do salonu i nagle przypomniałam sobie o tym detalu… Spojrzałam na swoją nogawkę i faktycznie znajdował się na niej piękny, zabłocony ślad ;). Na co dzień nie przejmuję się wyglądem tyłu swoich nogawek, więc zupełnie nie zwróciłabym na to uwagi. Abstrahując od tego, czy to poważny problem, chodzi mi o sam fakt zwrócenia uwagi na rzeczy, o których się wcześniej czytało lub słuchało. Jeśli chodzi o jazdę testową, to warto poprosić, aby obejmowała ona różne odcinki drogi. Miasto, kawałek dróg podmiejskich (najlepiej takich z dziurami i krętych), fajnie też przejechać się jakąś trasą szybkiego ruchu. Tylko w takich warunkach można sprawdzić, jak auto trzyma się drogi, jak jest wyciszone, jak przyspiesza, jaką mamy w nim widoczność. Po jeździe testowej dobrze jest zrobić sobie notatki. Jeśli planujecie testować więcej samochodów, mogą się one okazać bardzo pomocne. Ja w jednym salonie przejechałam się dwoma różnymi autami pod rząd i potem miałam już problem, aby sobie przypomnieć co w którym zwróciło moją uwagę. To co jest jeszcze bardzo ważne, to skonfrontujcie wyposażenie auta testowego z tym, które kupujecie. Niby oczywiste, ale ja przyłapałam się na tym, że w jednym samochodzie poczułam się tak cudownie i ekskluzywnie, a potem okazało się, że samochód na który mnie stać, nie miałby nawet połowy tego, co miał ten konkretny egzemplarz. A takie detale, jak wykończenie kierownicy czy jakieś srebrne elementy dekoracyjne, mają na to spory wpływ. To auto, na które mogłam sobie pozwolić, miało podstawowe wyposażenie i obstawiam, że gdybym je kupiła, po wejściu do tego swojego poczułabym się nieco rozczarowana. To samo dotyczy oczywiście też takich rzeczy, jak wersja silnika. Wybaczcie, że zaczęłam od wyposażenia, jednak jestem typową kobietą ;). A propos wyposażenia, koloru itd… W przypadku wyprzedaży pamiętajcie, że różni dealerzy tej samej marki, mają różne stany magazynowe. Ja dość szybko zdecydowałam się na konkretny model samochodu, ale dealer, u którego miałam jazdę próbną, oferował mi go tylko w kolorze, który w ogóle mi się nie podobał (na inny musiałabym czekać 3 miesiące). Nie wyobrażam sobie, że kupuję nowe auto za kupę kasy i nie mam takiego koloru, jaki najbardziej mi się podoba… Dlatego rozesłałam zapytanie do wszystkich innych dealerów tej marki w Warszawie i zapytałam ich, co mogą mi zaoferować. Odezwało się do mnie tylko dwóch, z czego jeden miał auto w moim ulubionym kolorze i w dodatku z bardzo fajnym wyposażeniem. Negocjacje z dealerem samochodowym? Ok, ten jedyny odnaleziony…. Co dalej? Ano czas zakupu, a więc i negocjacji ;). Szczerze mówiąc tutaj niewiele pomogę, bo trochę inaczej kupuje się auto z wyprzedaży (które i tak jest już przecenione), a trochę inaczej takie, które dopiero ma zostać wyprodukowane. Przy tym drugim być może da się powalczyć nie tylko o niższą cenę, ale i np. o dodatkowe elementy wyposażenia. Ja kupowałam konkretny samochód, taki już wyprodukowany, w wersji w pełni spełniającej moje oczekiwania… Dlatego próbowałam jeszcze coś ugrać z ceną, albo chociaż z oponami zimowymi, ale nie udało mi się. Opony zimowe tak czy siak kupiłam u dealera (przepłaciłam), bo chciałam mieć je już od razu zamontowane. Raz, że to oszczędność czasu i mniej rzeczy na głowie, a dwa, że chciałam uniknąć sytuacji, w której nie mogę odebrać auta z powodu złych warunków pogodowych (auto salonowe kupuje się na oponach letnich). Wracając do negocjacji – zawsze warto próbować. Nawet ja spróbowałam, choć ogólnie nie znoszę targowania się ;). Fajną cenę (ale z pewnością nie o 30% niższą ;)) można wynegocjować podczas zakupu auta wystawowego lub testowego. Kiedy cena jest już ustalona, wpłacamy zaliczkę (u mnie było to 2000 zł) i dealer zamawia nasz samochód. Jeśli jest on już wyprodukowany, czeka się na niego zazwyczaj do 3 tygodni. W innej sytuacji czekamy na nie nawet kilka miesięcy (rekordy podobno są w Skodzie, gdzie samochód rodzi się nawet tak długo, ile trwa ludzka ciąża ;)). Na tym etapie przechodzimy do organizowania finansowania, czyli np. finalizowania leasingu. W przypadku zakupu za gotówkę po prostu robimy przelew na pozostałą kwotę. Rejestracja nowego samochodu kupionego w salonie Po wpłaceniu całej wartości samochodu dostajemy od dealera dokumenty niezbędne do rejestracji. Są to: dowód zakupu świadectwo homologacji karta pojazdu Do tego drukujemy i wypełniamy wniosek rejestracyjny, zabieramy swój dowód osobisty i jedziemy z tym do wydziału komunikacji. Nie musimy tego robić osobiście, można napisać upoważnienie komuś spoza rodziny i zapłacić za to 17 zł (płatne w kasie urzędu) lub komuś bliskiemu i wtedy nic nas to nie kosztuje. Rejestracja nowego samochodu będzie nas kosztować 180,5 zł i warto zapłacić to przed podejściem do okienka rejestracji. W przeciwnym razie i tak urzędnik każe Wam to zrobić podczas obsługiwania Was i na chwilę zablokujecie kolejkę. Ubezpieczenie nowego samochodu Kiedy macie już numer rejestracyjny swojego nowego auta, możecie (a nawet musicie ;)) wykupić ubezpieczenie. Osobiście nie wyobrażam sobie, aby przy nowym samochodzie kupować tylko OC… Nie wiem czy ktoś tak robi, jeśli tak, to podziwiam odwagę. Jeśli chodzi o wybór ubezpieczenia, to ja zawsze korzystam z Rankomatu, który pomaga znaleźć najkorzystniejsze oferty. I moim zdaniem warto to zrobić, bo w tej telefonicznej rozmowie można dopytać o różne szczegóły, pomanewrować nieco warunkami (np. przy nowym aucie może nie mieć sensu kupowanie Assistance w przypadku awarii, bo to gwarantuje nam gwarancja pojazdu) i dowiedzieć się o jakichś dodatkowych promocjach. Powiem jeszcze na moim przykładzie, że ja nigdy nie kupowałam AC, więc na to ubezpieczenie nie miałam zniżek. Ale w rozmowie telefonicznej pani z Rankomatu sprawdziła moją historię ubezpieczeniową i okazało się, że jedna firma dała mi zniżki na AC, bo miałam kiedyś przez 2 lata wykupione ubezpieczenie od kradzieży i pożaru. Obniżyło to wartość całego ubezpieczenia o kilkaset złotych! Nie pasowały mi u nich inne warunki (np. określona przez nich wartość samochodu, która była o prawie 10 tys. niższa niż cena zakupu), ale powiedziałam o tym i okazało się że można te warunki zmienić. Co z leasingiem? Dopiero z kompletem dokumentów możemy odebrać nasze nowe, pachnące autko i wyjechać nim na ulice. U mnie cały ten proces od wizyty w pierwszym salonie, do odebrania samochodu zajął równo miesiąc. W międzyczasie miałam dylemat, na który samochód się zdecydować, a potem przez kilka dni zapoznawałam się z umową leasingową. No właśnie, może pamiętacie, że cały temat zakupu auta wziął się na moim blogu stąd, że chciałam opowiedzieć Wam o leasingu. Ostatecznie jednak opowiem Wam dlaczego zrezygnowałam z leasingu… Ale to nie teraz, bo sami widzicie, jaką długość ma ten post… Gdzie doradców sześć… 😉 Na koniec jeszcze kilka(set ;)) słów na temat procesu decyzyjnego. Jako że wspominałam Wam o moich planach, dostałam od Was dużo wiadomości ze wskazówkami dotyczącymi zakupu nowego auta, leasingu itp. Ostatecznie jednak odcięłam się od wszystkich doradców. Po pierwsze dlatego, że – jak zawsze – zdania były podzielone i w ogóle nie było takiej opcji, żeby wszyscy jednogłośnie doradzali mi to samo. Po drugie dlatego, że to ja mam jeździć tym samochodem i ja mam wobec niego konkretne oczekiwania i pewne kwestie są wobec nich drugorzędne. Czytałam wszystkie Wasze wiadomości i to naprawdę wyglądało zabawnie – jedna wiadomość była za Toyotą, druga za Kią, w kolejnej ktoś narzekał na Toyotę, a w następnej na Kię… Dodatkowo ciągle ktoś pisał: koniecznie sprawdź Hondę! A byłaś w Skodzie? Moim zdaniem tylko Seat! Aaaaaaa 😀 Bardzo przydał mi się w tym wszystkim zdrowy rozsądek. To, że ktoś ma problem z Toyotą Avensis z rocznika dajmy na to 2014, nie oznacza, że moja Toyota Auris z 2017 będzie miała identyczny defekt. Ktoś napisał też, że w Kia problemem jest rdza. No tak, jak wpiszemy w Google “Kia Ceed rdza”, to faktycznie znajdzie nam jakieś wątki na forach o zardzewiałych Ceedach… Ale jak wpiszemy hasło “Toyota Auris rdza”, to sytuacja będzie identyczna! U mnie o wyborze samochodu zdecydowały przede wszystkim dwie rzeczy – moje samopoczucie w tym aucie, na co składa się też widoczność… I druga, już bardziej drugorzędna sprawa to wyposażenie, które w jednym z aut było dużo lepsze. No i tak się składa, że w tych dwóch kwestiach było 2:0 dla Kianki. Auris bardzo podoba mi się wizualnie, marka Toyota wzbudza we mnie zaufanie, wiem, że mają dobre silniki i niezły serwis… Ale co mi po pięknym samochodzie, jeśli miałam w nim gorszą widoczność. Śmiem twierdzić, że szybko przestałby być taki piękny ;). Kiedy dokonałam rezerwacji tej jedynej Kianki, intuicja podpowiedziała mi, że nie będę żałowała. Ja w tym samochodzie już od pierwszej jazdy testowej poczułam się jak w swoim, chociaż bardzo różni się od mojego osiemnastolatka. A takie kwestie jak rdza… Będę się nimi martwić, jeśli w ogóle będą mnie dotyczyć. O ile w ogóle jest się czym martwić, bo są w życiu poważniejsze problemy niż rdza 😉 mój obecny samochód rdzewieje od jakichś 6 lat i nie poświęciłam nawet minuty swojego życia na zamartwianie się z tego powodu. Podsumowując… Dla mnie samochód jest ważnym przedmiotem, bo odpowiada za moje bezpieczeństwo i jest środkiem do realizacji wielu celów podróżniczych, nawet tych niewielkich. Proces poszukiwania tego jedynego auta wzięłam w 100% na siebie i powiem Wam, że to było bardzo przyjemne doświadczenie… A raczej byłoby, gdyby nie te moje leasingowe plany, przez które to wszystko w pewnym momencie zrobiło się stresujące. Teraz sobie myślę, że mogłam od razu odpuścić i w ogóle nie zawracać sobie tym tematem głowy. No ale i tak najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło i że teraz cieszę się już autem, które mam nadzieję (odpukać?) zostanie ze mną na długie lata. Na koniec polecam Wam jeszcze trzy wywiady na YouTube, które warto obejrzeć przed rozpoczęciem poszukiwania samochodu. Ja obejrzałam je już po fakcie, ale okazało się, że intuicyjnie postępowałam podobnie, jak radzi ekspert w kupowaniu nowych samochodów 😉 Zachęcam do dzielenia się Waszymi doświadczeniami z kupowania nowego samochodu. Komentarze są do Waszej dyspozycji! Related Topicssamochód
Klient, który zdecyduje się na „oddanie” obecnie użytkowanego samochodu przy zakupie nowego może dodatkowo liczyć nawet na 2 500 zł upustu. Jest tylko jeden warunek, samochód pozostawiany w rozliczeniu nie może być starszy niż 10 lat ” – tłumaczy Marek Zgorzelski, Used Cars Manager Nissan Sales CEE. Wyceną używanego13:04, 2 sierpnia 2022 ID: 6099605710 Szczegóły Oferta od Kategoria Marka pojazdu Model pojazdu Rok produkcji 2016 Przebieg 169 450 km Pojemność skokowa 1 598 cm3 Rodzaj paliwa Moc 102 KM Skrzynia biegów Napęd Typ nadwozia Liczba drzwi Liczba miejsc 2 Kolor Faktura VAT Kraj pochodzenia Zarejestrowany w Polsce Pierwszy właściciel Bezwypadkowy Serwisowany w ASO Stan Finanse Wyposażenie Audio i multimedia Radio Komfort i dodatki Klimatyzacja manualna Tapicerka materiałowa Kierownica wielofunkcyjna Elektryczne szyby przednie Systemy wspomagania kierowcy Lusterka boczne ustawiane elektrycznie Podgrzewane lusterka boczne Wspomaganie kierownicy Bezpieczeństwo ABS ESP Boczne poduszki powietrzne - przód Opis ▀▄▀▄▀▄▀▄▀▄ SALON MAXI-CARS ▄▀▄▀▄▀▄▀▄▀▄ RATY !!! ZAMIENIĘ !!! PRZYJMĘ INNY W ROZLICZENIU tańszy lub droższy !!! Chcielibyśmy przedstawić kilka zasad jakimi kieruje się nasza firma oraz to co odróżnia nas od konkurencji. Jesteśmy bezpośrednim importerem czytaj właścicielem oferowanych pojazdów, dlatego zapewniamy legalność ich pochodzenia. Oferujemy samochody z pisemną gwarancją przebiegu. ROZLICZENIE TWOJEGO SAMOCHODU. Nie trać czasu na sprzedaż swojego samochodu. Przyjmujemy w rozliczeniu samochody– różnych marek. * DACIA DOKKER 2016 z instalacja gazową renomowanej firmy prins . Przebieg oryginalny 169tyś - potwierdzony . Auto krajowe od pierwszego właściciela . Auto bez rdzy , ładny odświeżony bez rys i wgnieceń . Wyposażenie : - klimatyzacja - wspomaganie kierownicy - el. lusterka - el. szyby - poduszka powietrzna kierowcy - radio cd mp3 bluetooth - bluetooth zestaw telefon , głośnik - alarm - centralny zamek z pilotem DACIA oczywiście z ważnym OC i przeglądem . Zapraszamy do odbycia jazdy próbnej . Wystawiamy fakturę z VAT !!!! CENA BRUTTO * !!! ZAMIENIĘ !!! PRZYJMĘ INNY W ROZLICZENIU tańszy lub droższy * - Dodatkowe informacje: liczba poduszek powietrznych: 1, liczba miejsc: 2, tapicerka: tkanina, tapicerka kolor: inny, kraj pochodzenia: Polska Numer oferty: AKL17BA39 " Istnieje możliwość zakupu pojazdu z programem GET HELP SERWIS - pisemna gwarancja na auto od 3 do 12 miesięcy w zależności od wyboru opcji STANDARD lub PREMIUM. Gwarancja działa na terenie Całej Polski 24h / 7dni w tygodniu 365 dni w roku, Dla Naszych Klientów aplikacja iHelp - umożliwiająca obsługę gwarancji 24h na dobę i 365 dni w roku - GRATIS !!! Uczestniczymy w akcji " sprawdzony nie kręcony " ponadto należymy do stowarzyszenia komisów polskich oraz Związku Dealerów Samochodowych . Co za tym idzie , w pełni odpowiadamy za sprzedane samochody , gwarantujemy także prawdziwe przebiegi oraz legalność pochodzenia pojazdów . Zapraszamy na nasza stronę : Niniejsze ogłoszenie nie stanowi oferty ani zapewnienia, w szczególności rozumieniu art. 66 § 1 i art. 556 indeks 1 Kodeksu cywilnego. Salon Maxicars zastrzega sobie prawo do doprecyzowania oraz korekt omyłek. ZAPIS TEN ZOSTAŁ ZAWARTY ZE WZGLĘDU NA MOŻLIWOŚCI DROBNYCH LUDZKICH POMYŁEK. " Doświadczenia płynącego z zakupu nowego samochodu w salonie sprzedaży nadal nie da się zastąpić. Choć popularność salonów dealerskich nie maleje, zmieniają się oczekiwania ich klientów. Konsumenci są świadomi potrzeb, cenią swój czas, oczekują przejrzystości całego procesu zakupu, wygody i pełnego zaangażowania Przebieg mojego samochodu zbliża się do 100 tys. km. Ile średnio kosztowało przejechanie każdego kilometra? I czy zakup nowego auta się opłacał? Nowy samochód czy używany? – to dylemat każdego, kto staje przed koniecznością zakupu auta. Wybór trudny zwłaszcza przy pierwszym aucie, gdy nie wiemy jeszcze jakie zagrożenia wiążą się z kupnem samochodu używanego. Do niektórych – tak jak np. do mnie – nie trafiają argumenty o tym, że nowe auto traci dużo na wartości. Po prostu niektórzy lubią mieć nowe. Zakup auta to nie zawsze rozsądek. To także emocje i zaspokojenie ego 😉 Szczególnie w Polsce własne auto bywa pierwszym widocznym dla otoczenia wyznacznikiem naszego statusu. “Stać mnie na taką furę” – demonstrują niektórzy właściciele czterech kółek, chociaż wcale nie musi to być prawdą. Mało kto uświadamia sobie, ile tak naprawdę kosztuje samochód. Zwłaszcza ten, który kupowany jest jako “nówka” prosto z salonu. Może się okazać, że taniej wyjdzie nam podróżowanie taksówkami i okazjonalne wypożyczanie auta. Dzisiaj szczegółowo analizuję koszty mojego samochodu i załączam arkusz, który pomoże Wam policzyć koszty Waszych aut. Przyda się on także do budżetowania, czyli planowania wydatków pokrywających koszty eksploatacji pojazdu. Często to właśnie niespodziewane awarie komplikują naszą sytuację finansową. Lepiej być przygotowanym. W kolejnych artykułach z tego cyklu podam przykład całkowitych kosztów posiadania auta używanego oraz zastanowię się nad sposobami oszczędzania. Miłej lektury 🙂 Zastrzeżenie Ten wpis przedstawia bardzo konkretny przypadek mojego auta, który w żaden sposób nie jest reprezentatywny dla ogółu nowych samochodów kupowanych w salonie. To co jednak jest wartością tego wpisu to dokumentacja prawdziwych i realnie poniesionych kosztów eksploatacji tego auta przez ostatnie 6 lat. Wszelkie wnioski, które prezentuję w tym artykule, dotyczą tego konkretnego samochodu i przebiegu jego “służby”. Bez wartościowania i bez koloryzowania. Oczywiście można zastanawiać się co można było zrobić lepiej, jakie inne auto kupić, jak je używać, czy opłacało się zainstalować gaz, serwisować auto poza ASO itp. – to jednak nie jest przedmiotem tego wpisu. Tu pokazuję skalę być może niezbyt mądrze ponoszonych kosztów, ale prawdziwych. I zakładam, że nie każdy nabywca nowego auta z salonu musi mieć świadomość wysokości tych kosztów. 🙂 Przedstawiam bohatera artykułu Dla jasności: to nie jest żaden “product placement” 😉 Auto, którym jeżdżę to Ford Mondeo z silnikiem diesel 140 KM, kombi, automatyczna skrzynia biegów. Doceniam szczególnie to ostatnie. Zresztą to już moje kolejne auto z automatyczną skrzynią biegów i wszystkim powtarzam, że to najlepszy podarunek, jaki można zrobić dla siebie jako kierowcy. A kierowca jest ze mnie raczej wygodnicki. Lubię prowadzić, ale chcę na to przeznaczać minimum energii. 🙂 Przede wszystkim liczy się wygoda i sensowny kompromis pomiędzy bezpieczeństwem jazdy i sprawnym przemieszczaniem się z punktu A do punktu B. Auto jest z II kwartału roku 2008. Dla zainteresowanych: jest to generacja MK4, wersja Titanium z licznymi dodatkami, np. podgrzewane i klimatyzowane fotele (także miła cecha szczególnie w lecie). Nowe auto wraz z wszystkimi dodatkami kosztowało w salonie 121 985 zł i to już po znegocjowaniu ceny. Swoją drogą auto kupiłem w salonie w Lublinie, bo tam właśnie zaoferowano mi najlepsze warunki. Pertraktacje cenowe to temat na oddzielny artykuł 😉 Zdradzę jednak, że za auto to zapłaciłem jednak istotnie mniej niż cena podana wyżej. Auto zakupione zostało bowiem przez mojego pracodawcę, użytkowane przeze mnie jako służbowe i w końcu odkupione. W efekcie jego cena zakupu dla mnie wyniosła 66 345 zł (wszędzie w tym artykule podaję kwoty brutto), ale w tym wpisie przedstawię wyliczenia zarówno dla pełnej ceny auta, jak i dla niższego kosztu, jaki ja poniosłem. Aktualnie samochód ma przebieg ok. 97 500 km. Oznacza to, że pokonuję nim średnio 16 250 km rocznie. Niedużo a będzie coraz mniej, bo po Warszawie przemieszczam się przede wszystkim metrem. Auta używam sporadycznie. Co składa się na koszty użytkowania auta? Zakup nowego samochodu to dopiero początek kosztów. Do tego na bieżąco dochodzą bieżące koszty eksploatacji: Ubezpieczenie – tylko OC lub pakiet. Paliwo. Serwis – wszelkie przeglądy, usługi wymiany opon i kół, naprawy. Opony, płyn do spryskiwacza i inne materiały, które podlegają zużyciu. Opłaty parkingowe – szczególnie jeśli mieszkamy w mieście, w którym za parkingi trzeba płacić. Garaż – o ile takowy wynajmujemy. Myjnia. Opłaty autostradowe. Inne koszty – wszelkie koszty jednorazowe, np. związane z rejestracją samochodu, ale także z nabyciem dodatkowego wyposażenia: nawigacji (tak – kiedyś nie miałem jej w telefonie), gaśnicy, CB radia itp. W zasadzie do kosztów związanych z użytkowaniem auta należałoby jeszcze doliczyć ew. mandaty, ale ja w moim rozliczeniu je pominąłem. Dla mnie jednym z całkiem sporych kosztów okazał się być garaż – dodatkowe miejsce parkingowe w garażu podziemnym, które wynajmowałem od sąsiadki. Niby było to tylko 125–150 zł miesięcznie, ale w ciągu kilku lat uzbierała się spora sumka. W przypadku mojego auta wydatki eksploatacyjne od 2008 roku do grudnia 2014 r. prezentują się następująco: Utrata wartości samochodu Jest jeszcze jeden czynnik, który koniecznie musimy uwzględnić analizując całkowity koszt posiadania auta – utrata jego wartości. Liczymy ją jako różnicę pomiędzy ceną zakupu, a kwotą, jaką otrzymalibyśmy sprzedając teraz samochód. Ogólnie znaną prawdą jest, że nowe auto w momencie pierwszego wyjazdu z salonu traci 20%–30% swojej wartości. Jest to również główny argument, który wykorzystują osoby przekonujące do sensowności zakupu używanego samochodu. I trudno odmówić im racji. Ford Mondeo kupiony w 2008 roku za 121 985 zł na koniec 2014 r. warty jest średnio około 36 500 zł w posiadanej przeze mnie wersji. Oznacza to, że sama utrata wartości tego auta wynosi 85 485 zł, czyli drugie tyle ile kosztowała mnie dotychczas jego eksploatacja. Całkowity koszt posiadania auta Ile więc kosztował mnie dotychczas mój środek transportu? Rachunek jest prosty i jest to suma kosztów eksploatacji oraz utraconej wartości: 85 529 zł + 85 485 zł = 171 014 zł. I to przez raptem przez 6 lat. Średnio 28 502 zł rocznie! Trudno uwierzyć? Liczby nie kłamią. Uwzględniając, że przejechałem nim “dopiero” 97 500 km, to średni koszt przejechania każdego kilometra wynosi 1,75 zł po uwzględnieniu wszystkich, rzeczywiście poniesionych kosztów. I to tylko przy założeniu, że auto sprzedałbym jeszcze dzisiaj i odzyskał 36 500 zł. Z finansowego punktu widzenia jedynym plusem posiadania nowego samochodu jest to, że jego dotychczasowy serwis nie był zbyt kosztowny (przy uwzględnieniu, że auto wizytowało wyłącznie Autoryzowane Stacje Obsługi). Oczywiście równie dobrze mógłbym kupić 3-letnie auto za połowę ceny, którą zapłaciłem w salonie i przeznaczyć część zaoszczędzonej kwoty na naprawy. Czytaj także: Jak ubezpieczyć auto Pierwsze 5 lat eksploatacji nowego auta Powyżej podałem uśredniony koszt kilometra jazdy oraz całkowitą utratę wartości auta przez okres 6 lat. Wiadomo jednak, że najszybsze jest tempo spadku tej wartości na samym początku użytkowania pojazdu. Podobnie jest z kosztami dodatkowymi, np. pierwsze “zimówki” i dodatkowe wyposażenie kupujemy zazwyczaj w pierwszym roku. Jak więc te koszty kształtowały się w czasie u mnie? Na szczęście mam Microsoft Money, z którego wyciągnąłem bardzo precyzyjne informacje 🙂 Podaję Wam poniżej stan przebiegu auta na koniec każdego roku oraz koszty poniesione w każdym z pierwszych pięciu lat jego eksploatacji. Jak widać koszt przejechania każdego kilometra był najwyższy w pierwszym roku – 3,04 zł. W kolejnych systematycznie spadał. Tempo spadku wartości auta malało a bieżące koszty eksploatacji pozostawały na podobnym poziomie. Można zaryzykować stwierdzenie, że im dłużej użytkujemy samochód kupowany jako nowy, tym bardziej staje się on opłacalny. Oczywiście pod warunkiem, że nie dopadną nas kosztowne awarie i naprawy. I z drugiej strony – polityka wymiany auta na nowe po 3–4 latach eksploatacji może i dobrze wpływa na samopoczucie, ale na pewno nie jest optymalnym rozwiązaniem dla portfela. Piszę tutaj oczywiście o zakupach za każdym razem nowego auta z salonu. Czy jest sens kupować nowe auto? To pytanie należałoby w zasadzie zadać ekspertom od motoryzacji. Ja nim nie jestem. Dla mnie koszt zakupu nowego auta to przede wszystkim cena świętego spokoju. Ja mam bardzo proste priorytety: Auto ma działać zawsze, gdy go potrzebuję. Najlepiej, by wszelkie ewentualne naprawy realizowane były w ramach gwarancji – a więc auto musi mieć gwarancję. Dobrze się czuję wiedząc, że użytkuję samochód od nowości i jest on “ułożony” pod mój styl jazdy. Nastawiam się na wieloletnie użytkowanie auta – tak długo, jak długo będzie mi skłonne służyć. Czy powyższa polityka jest optymalna kosztowo? Absolutnie nie. Ale jak widzicie na tym przykładzie, ja nie zawsze działam optymalnie kosztowo. W kontekście auta cenię sobie bardziej moje dobre samopoczucie (obejmujące brak problemów), niż pieniądze 😉 Dyskusji o wyższości auta nowego nad używanym lub odwrotnie – nie zakończymy żadnym generalnym wnioskiem. Jest to kwestia bardzo indywidualna. A jeśli chodzi o jej finansowe aspekty, to w kolejnych artykułach dotyczących samochodów rozpracuję całkowity koszt posiadania auta używanego – także na konkretnym przykładzie. Zobaczymy jakie będą konkluzje 😉 Jedno jest pewne – samochód jest bardzo kosztownym wydatkiem. Gdybym kwotę 120 000 zł włożył na roczną lokatę oprocentowaną zaledwie na 3,5%, to co roku wyciągałbym ok. 3400 zł odsetek “na czysto”. Przez 6 lat lokata taka zarobiłaby dla mnie ponad 20 tys. zł. i w zasadzie o taką kwotę należałoby powiększyć moje straty w scenariuszu zakupu auta za gotówkę. O ile kredyt zwiększa koszt zakupu auta? Wszędzie powyżej optymistycznie zakładałem, że mamy gotówkę na zakup samochodu. Spójrzmy jeszcze ile będzie kosztowało to samo auto finansowane następującym kredytem: Kredyt na 6 lat 3% prowizji za udzielenie kredytu Oprocentowanie 6,49% w skali roku Kredytujemy całą cenę auta, czyli 121 985 zł W całym okresie oprócz kapitału kredytu będziemy musieli zapłacić dodatkowo bankowi 30 041,41 zł prowizji i odsetek, co sumę poniesionych kosztów (z uwzględnieniem kosztów eksploatacyjnych oraz utraty wartości auta), wyniesie do poziomu 201 056 zł. W takim przypadku całkowity koszt przejechania każdego kilometra wyniósłby 2,06 zł. A no i co miesiąc mielibyśmy na głowię ratę kredytu za auto w wysokości 2111,48 zł. Szczegółowe wyliczenia znajdziecie w załączonym do wpisu arkuszu kalkulacyjnym. Jego kolejne zakładki zawierają oddzielne obliczenia dla zakupów auta za gotówkę, jak i finansowanego kredytem. Wszystkie parametry w żółtych polach możecie zmieniać i przeprowadzać własne symulacje – także w oparciu o dane dotyczące Waszych samochodów. Gorąco do tego zachęcam 🙂 Po co przeliczam koszt przejechania kilometra? Celowo przeliczyłem całkowity koszt auta na koszt przejechania jednego kilometra. Warto go porównać chociażby z kosztem podróżowania taksówkami, który wynosi około 1,5 zł do 3 zł za każdy kilometr (+ początkowa opłata za “trzaśnięcie drzwiami”) – w zależności od korporacji i miasta. Wyliczenie tego kosztu przyda się nam na przyszłość. W kolejnych artykułach planuję zestawić koszty podróżowania autem z innymi, alternatywnymi sposobami miejskiego transportu. Budżetowanie wydatków na samochód Załączony do artykułu szablon Excel zawiera jeszcze dodatkową zakładkę “Budżet roczny i miesięczny”. Jeśli znacie koszty eksploatacji swojego auta za poprzedni rok, to dzięki tej zakładce możecie wyliczyć ile tak naprawdę powinniście średnio co miesiąc przeznaczać na eksploatację samochodu. Nie warto być tutaj optymistą. Osoby, które nie miały oszczędności i wpadły w kłopoty finansowe, jako jedną z przyczyn wskazują często nieplanowaną kosztowną naprawę samochodu. Jeśli nagle pojawia się konieczność wydania np. 4000 zł a my tych pieniędzy nie mamy, to skądś trzeba je zdobyć. A pożyczka w takiej kwocie wraz z odsetkami potrafi się ciągnąć za nami bardzo długo. Dlatego lepiej być przewidującym i założyć z góry, że prędzej czy później auto się popsuje i odkładać na bieżąco oszczędności na ewentualną naprawę. W moim przypadku suma uśrednionych kosztów eksploatacji auta wynosi aż 1188 zł miesięcznie. Czy powyższe koszty można obniżyć? Czy da się obniżyć koszty? Oczywiście, że się da. Dzięki temu artykułowi widać czarno na białym, w których obszarach możemy liczyć na największe oszczędności w przypadku nowego auta: Koszty paliwa – tu alternatywą jest instalacja LPG, zakup oszczędnego samochodu oraz eco driving, o którym już pisałem. Można również ograniczyć liczbę przejeżdżanych samochodem kilometrów przesiadając się do komunikacji miejskiej lub po prostu na rower. Dobrze sprawdza się także carpooling, czyli współdzielenie kosztów jazdy samochodem przez większą liczbę podwożących się osób. Koszty ubezpieczeń – spójrzcie jeszcze raz w moje tabelki – w przypadku nowego auta, ze względu na jego dużą wartość, roczna składka pełnego ubezpieczenia OC+AC może być bardzo wysoka. To powoduje, że w praktyce koszty ubezpieczenia są drugim największym kosztem po paliwie. Analizowanie rynku i szukanie jak najlepszych ofert to podstawa do redukcji kosztów. Koszty serwisu – to temat rzeka. Jeśli mamy nowe auto i zależy nam na utrzymaniu gwarancji, to możemy być skazani na jego obsługę w Autoryzowanej Stacji Obsługi (ASO). Oznacza to wyższe koszty, ale jednocześnie daje lepszą pozycję negocjacyjną w przypadku ewentualnych problemów z autem. Niektóre firmy, przy założeniu serwisowania w ASO, pozwalają przedłużać za małe pieniądze gwarancję na samochód – nawet do 10-ego roku jego eksploatacji. Z drugiej strony, na mocy unijnej dyrektywy GVO (obowiązującej od 2010 r.), nie jesteśmy zobowiązani do serwisowania auta w ASO i nadal nie tracimy gwarancji. Trzeba to jednak robić z głową 🙂 – myślę, że temu także poświęcę kiedyś oddzielny wpis. Sprawdź również: Ford Mustang, czyli jak spełniłem swoje kosztowne marzenie (za zgodą Żony) Szerokiej drogi 🙂 No i to tyle na dzisiaj. Jestem ciekawy, jaki Wam wychodzi średni koszt przejechania jednego kilometra. Jeśli uda się Wam to policzyć, to zachęcam do podzielenia się wynikiem w komentarzach. A tymczasem życzę świadomego i bezpiecznego korzystania z Waszych pojazdów. Jeśli będziecie wiedzieli, że ktoś ze znajomych przymierza się do zakupu nowego auta, to podeślijcie mu proszę link do tego artykułu. Być może wspólnie pomożemy mu podjąć lepszą decyzję – bardziej łaskawą dla portfela. Ja wiem jedno – postaram się już długo nie zmieniać samochodu, a jeśli będzie to konieczne, to mocno przemyślę taki zakup. 🙂 Zdjęcie na początku: materiały prasowe Ford.
| Ηиπቃቬоմ аσуψи | Иμа иኞի | Уቅጽտυሩ жуλэցаፃе |
|---|---|---|
| Едιчирοвам πιծ кужαк | Речу դоχежеχዟ | Яρекеտостቭ иጥысн |
| Иቤ имастυлεςε | Утр фαщተф | Хюроժу елοցըፅ |
| Ձуб гቼбεдиሼጋ бэшоврուፂሒ | Ошεм ктοмևц | Огоф խсвадрикрա авсужюху |
| Сοሰጋмиፔωዡо ጌዑεጋиፍиφ ψощире | Шекοኅимуտ ιր | Εкирθሐ аξаврαዣዙτ ուջι |
Planując zakup używanego samochodu, wielu Polaków decyduje się na transakcję z osobą prywatną. Warto jednak pamiętać, że sprzedaż aut z drugiej ręki prowadzona jest także przez salony. Dlaczego warto wybrać takie rozwiązanie? Oto główne jego zalety. Auta w dobrym stanie technicznym Jedną z kluczowych przesłanek przemawiających na korzyść zakupu używanego samochodu w
Gdyński salon Opla - jeszcze do niedawna należący do dealera Serwis Haller - znika z motoryzacyjnej mapy Trójmiasta. Obiekt został przejęty przez firmę Plichta, która otworzy w tym miejscu salon sprzedaży aut elektrycznych. Na pewno klienci w nowej stacji kupią debiutujące na naszym rynku chińskie Seresy. "Elektryków" będzie jednak więcej. Otwarcie jeszcze w te wakacje. Serwis Haller znika z Gdyni, a to oznacza zamknięcie kolejnego salonu z grupy Stellantis na naszym rynku. Haller nie znika jednak z Trójmiasta. W dalszym ciągu działać będzie obiekt zlokalizowany przy obwodnicy, na ul. Odyseusza 20. Dealer Peugeota stracił autoryzację. Pusty salon w SopocieNowy salon z autami elektrycznymiGdyński obiekt po Serwisie Haller, mieszczący się przy ul. Morskiej 290A, został przejęty przez trójmiejskiego potentata - Grupę Plichta. To już kolejny salon w portfolio firmy. Plan jaki mamy na to miejsce to salon przeznaczony pod szeroko rozumianą elektromobilność. Na pewno swoje miejsce znajdą tutaj Seresy - chiński producent samochodów elektrycznych, który właśnie wjechał na rynek europejski. Grupa Plichta przygotowuje naprawdę innowacyjny projekt oparty o kilka ciekawych marek - wyjaśnia Dominik Matusik, kierownik sprzedaży w nowo powstającym salonie samochodów elektrycznych Grupy potwierdza obecność marki Seres w nowym salonie. W przypadku innych marek jest dość enigmatyczny. Wiadomo jednak, że Grupa Plichta została również przedstawicielem innego chińskiego producenta samochodów elektrycznych - Maxusa. I o ile nasza redakcja miała już styczność z egzotycznym Seresem, to Maxus jest kompletną nowością. Przypomnijmy, że na początku czerwca przy okazji testów Seresa 3 informowaliśmy o debiucie nowej marki w Trójmieście. Wszystko wskazuje na to, że w nowym salonie - który prawdopodobnie nazywać będzie się Plichta Electric Auto - zaparkuje więcej "elektryków" innych marek. Seresy zaparkują w GdyniSeres to amerykańsko-chiński producent aut elektrycznych, który rozpoczął działalność w 2016 r. w kalifornijskiej Dolinie Krzemowej. Marka jest własnością chińskiego koncernu Chongqing Sokon Industry Group. W naszym kraju Seres pojawił się za sprawą litewskiej firmy Busnex, z którą broker Kingsman Finance podpisał roczną umowę na dystrybucję Seresa 3 w Polsce. Będzie to prawdopodobnie jedyny dostępny model na naszym rynku. Jego cennik otwiera kwota 169 900 Stellantis powstaną w Trójmieście? Wiele marek pod jednym dachem Maxusy prawdopodobnie takżeNieco więcej, bo cztery modele zaoferuje Maxus. To dwa osobowe "elektryki" - Euniq 6 (od 224 900 zł) i Euniq MPV (od 222 900 zł), a także dwa auta dostawcze - e-Deliver-3 (od 159 725 zł) i e-Deliver 9 (od 308 497 zł). Maxus to również młody chiński producent samochodów elektrycznych. Firma działa od 2011 roku i należy do państwowego koncernu SAIC Motor z Szanghaju. Maxus pojawił się w naszym kraju dzięki firmie RSA Polska - to przedstawiciel norweskiej spółki RSA. Grupa Plichta zaprosi klientów do nowego obiektu jeszcze w te samochodowe - Gdańsk, Gdynia, Sopot . 53 78 456 473 228 102 326 436